Wpadliśmy na szybkensa bez sprzątania.
Złom jest w magazynku - na zdrowej, bo nie zmieściłoby się to wszystko w szafceKoty mi "powiedziały", że sama mam sobie zjeść tę karmę, która jest w puszce w lodówce...
Na kwar. wszystko w porządku. Molli i Tygrysek posyczeli parę razy na siebie, Molli go pogoniła na szafki.
Mały burasek z boksu jest megaprzytulasem!

Wtula się niesamowicie, a pozostawiony sam sobie smutno miauczy. Macie jakieś pomysły na imię? Jeśli nie, to proponujemy Jaskier (oczywiście znowu z Wiedźmina). Gosiu, źle Ci powiedziałam - nie ruszył mokrej karmy z rana, przy nas też nie zjadł.
Gatta pięknie wyrosła, ma cudne pędzelki na uszach. Ale biedna jest strasznie, widać, że ludzie źle jej się kojarzą. Maciek dał jej piłkę i szalała po boksie tak, że aż wywaliła wodę.
Na dwójce też wszystko ok. Cola pchał się do mizianek i etolowania, po czym nas pogryzł. Jakieś ma chłopak rozczepienie jaźni czy co? Morusek zjadł wszystko z miski co do okruszka, więc bardzo czekał na karmę.
Na trójce spokój i cisza.
Korka nie było.