rozmruczane słodkie maleństwo ,takie niewinne ,takie radosne.. już Go nie ma.
Nie mogę sobie poradzić z myślami.z bólem ,z żalem...z cierpieniem.
tyle że ja żyje a On nie .
Pochowałam maluszka w ogródku .
Mógł dać tyle radości i miłości...mógł żyć ,czemu umarł ?
zrobił się żółciutki .
Co się stało ?
Parę dni ,a ja już byłam Jego tołdim ,taki malutki ,kruchutki , kiedy Go dotykałam mruczałtak głośno i wywalał brzucha .
Tyle się wycierpiał ,dlaczego? czy naprawdę mogło Go zabić to szczepienie ????????
żegnaj słoneczko.wszystko jest do bani.
