Bardzo przepraszam, że wczoraj nic nie napisałam.
Zalogowałam się, zajrzałam na pw, no i necik mi się zbiesił

. I powrócić nie chciał.
To, co Wojtuś ma na karczku, to rzeczywiście odczyn po zastrzykach.
Jeśli nie bedzie sobie tam grzebał, to powinno się samo ładnie zagoić.
Póki co, mam inny dylemat....
Otóż według tego, co mówiła pani doktor, nie ma przeciwskazań, żeby go dołączyć do stada.
Właśnie dziś miną " ustawowe " zalecone trzy dni, no i mógłby iść między wujki...
Tak sobie myślę, że ten jego spokój może być spowodowany tym, że po prostu jest strasznie samotny

.
W zasadzie zna tylko mnie i swoje odbicie w okienku od pralki...
A to mały kociak, chciałby do ludzia, do kotów.
I tak sobie przemyślałam, i postanowiłam, że w sobotę poczynię ostrożne próby. Będę w domu cały dzień, sprawa bedzie pod kontrolą, zobaczymy.
Jasna sprawa, że już wcześniej był " zwąchany " przez towarzystwo.
No ale spotkanie face to face dopiero nastąpi...