Ja ze względu na Karolinkę kupuję właśnie paszteciki, bo to najłatwiej jest jej widocznie jeść, a cała reszta nie pyta, wykorzystuje i zjada jak tylko coś im się dostanie
Tzw.
zdrowe koty dostają wzmacniacze w różnych mokrych i tu już spokojnie mogą być kawałki w czymś tam. A ta Cosma ma jak w Aplaws takie ścinki mięska w galaretce z dodatkiem np całych krewetek, jajek przepiórczych itd i futrzaste wylizują michy do czysta prawie dziury robią
(dostają tego dosłownie po łyżeczce na kota wymieszane z Beat-Glukanem i Spiruliną, bo na więcej mnie nie stać
teraz kupiłam pakiet dużych puszek, gdzie wychodzi przeliczeniowo koło dwudziestu zł za kg i takie dwie puszki po 170g dzielę między szesnaście futer.).Marunia spała w nocy u siebie w pokoiku i nic nie chciała jeść.
Rano wyszła do nas, ale dalej odwracała łepek od podtykanej miseczki.
Dałam jej trochę śmietany do polizania i na to się skusiła
(wiem, że to jej szkodzi, ale nich ma jeszcze trochę przyjemności).Chwilkę poleżała na słoneczku i poprosiła o wpuszczenie znowu do siebie.
Biedna jest, miejsca sobie jakoś nie może znaleźć
Olka wciąż w łazience, była próba wypuszczenia, ale od razu było buczenie i popłoch
Dziewczynka też jest zestresowana, załatwia się do wanny i płacze za drzwiami.
U większości już skończyłam leczenie, zostali już tylko na doleczaniu Kuba, Pingłin i Sójka (i na swoich stałych lekach Bajka na sterydzie i Jacek na Hepatilu).
Wreszcie prawie nie słychać kichania.
Bok Jacka też już prawie zupełnie zagojony.