No to szczotkujemy. Mały się nawet odstresowuje i zaczyna mruczeć

Do czasu aż stracę czujność i może zwiać

Hehehe
Czuje się, jak na siebie, świetnie

Nawet znowu się gania z kociastymi - ostrożnie, żeby go nie stratowali
Leki oczywiście wchodzą coraz trudniej
Miałam pierwszy telefon od dawien dawna w sprawie kota

Nie mojego niestety
No cóż....
Zaczynam dochodzić do wniosku, że bycie DT to nie jest to, co powinnam robić

Bo to raczej nie polega na zbieraniu nieadopcyjnych przypadków
Łapać też nie powinnam, bo zawsze się wtrynię w jakieś niełapalne koty / chore dziki / szurnięte karmicielki.... Poza tym zdecydowanie nie mam ręki
Może w ogóle powinnam się trzymać z daleka od kotów

Wczoraj Dorcia44 wpadła na chwilkę. Podobały jej się moje drzwi

Co mi uświadomiło, że kiedyś miałam jednego kota i zdolność kredytową

Piękne czasy...
Brzdąc aportuje myszki
