Poniedziałek: rano do pracy, po południu idę na fitness po dwutygodniowej przerwie.
Wtorek: rano praca, po południu fitness. Przypływ energii po ćwiczeniach jest super.
Środa: rano praca, po południu gorączka. Nie idę na fitness

Czwartek: w pracy wolne, idę do piercera, przebijam język. Cały dzień wkurzam kolegę, zmuszając go do oglądania Disneyowskich bajek i 'Mamma mia'. Wieczorem czuję się tak źle, ze proszę o zastępstwo w pracy na następny dzień.
Piątek, czyli dzisiaj: nie mam nic do roboty, nudzę się cały dzień, język mnie boli, smarkam, kicham i kaszlę, a do tego zapomniałam rozmrozić lodówkę.

Edit: Zapomniałam dodać, ze nawet nie mogę się pocieszyć piwkiem ani czekoladą, bo jedzenie mnie boli, a alkoholu pić nie mogę
