ZOLTAR- Neurokot już nie w schronie- wieści z domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 26, 2012 20:50 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

............. :? .......................

mnie szczegolnie zaniepokoil fakt, ze ta osoba nie wziela ze soba nawet transportera, zeby przewiezc kota - w koncu zabranie ze schroniska, zmiana miejsca, inne zapachy, to wszystko powoduje stres, a tu jeszcze zamknac kota, ktory jest kotem specjalnej troski w torbie?!?!?!?!?! nawet zdrowy kot bylby przerazony!! makabryczne mam wizje.......... martwie sie bardzo.........

przeciez transporter mozna od kogos pozyczyc (jesli juz tak strasznie sie komus spieszy po kota) - jak mojego kota kolega przywozil z Krakowa, to tez nie mialam transportera, wiec poprosilam, zeby mi po drodze jakis kupil i kupil, w sobote, nie bylo problemu...... przeciez transporter to jedna z podstawowych rzeczy.......

biedny Zoltek, musial byc przerazony jak jechal w tej torbie.... choc pewnie w samochodzie go z niej wyjeli..... no nie wiem..... to wszystko jest niebezpieczne dla kota

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Nie lut 26, 2012 21:09 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Dziewczyny, wolontariuszki z Palucha na pewno tu dziś zajrzą, jak się ogarną po powrocie (w końcu cały dzień w schronie).
Także trzeba czekać cierpliwie :(

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Nie lut 26, 2012 22:10 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Moi Drodzy.
Sytuacja bardzo niefajna. To także kolejna nauczka dla mnie w kwestii forum vs. schronisko.
Założyłam wątek temu kotu w nadziei na znalezienie mu domu czyli czymś w jego stanie w zasadzie nieosiągalnym z perspektywy "anonimowego, chorego kota w schronie". Jego losem zainteresowało się kilka/kilkanaście osób wspierających dobrym słowem, ogłoszeniami, ofertami DT i w końcu ofertą DS ze strony Balonik, za co Wszystkim serdecznie dziękuję.
Alareipan, która była podana jako kontakt w ogłoszeniach odebrała także trochę telefonów w jego sprawie, przeprowadziła trochę rozmów... koniec końców Balonik, która poznała Zoltara w ubiegłym tygodniu miała dopisać zakończenie tej historii jakiego wszyscy się chyba spodziewaliśmy.
Musimy niestety liczyć się z tym, że forum zarówno forum jak i schronisko to instytucje publiczne i dostępne dla wszystkich. Nie ma wątpliwości, że Pani, która adoptowała Zoltara dowiedziała się o nim z tego miejsca i żywię nadzieję, że o ile nie podzieli się z nami swoją wersją- podzieli się z nami informacjami o losach kota o co bardzo proszę- choćby z uwagi na ilość osób zaangażowanych w jego los.
Sprawa jest dość prosta. Pani przyszła do schroniska, po raz drugi w sprawie tego kota, poinformowana wcześniej o tym, że jest inna osoba zainteresowana jego adopcją (co raczej było formalnością, gdyż Pani doskonale wiedziała o tym fakcie z tego wątku). Przeprowadziła rozmowę z dwoma lekarzami na temat stanu Zoltara, możliwości jego diagnozowania, rehabilitacji, ewentualnej alergii pokarmowej przez którą ma plamy na plecach i.t.d. i.t.p. Pracownik BA po przeprowadzeniu rozmowy przed adopcyjnej z Panią kontaktował się najpierw dwukrotnie, później trzeci raz z osobą zainteresowaną adopcją w sprawie alternatywy- czyli domu, który pojawił się "na już". Wiadomo było także, że to ustalenia między dziewczynami sprawiły, że termin ten wypadał dopiero na marzec z uwagi na przeprowadzkę i chęć zaoszczędzenia kotu stresu z tym związanego. Paradoksalnie to powód dla którego Dyrekcja po zasięgnięciu opinii Lekarza oraz pracownika BA po wywiadzie z Panią oraz potwierdzeniu przez potencjalny DS informacji o tym, że jest w stanie wziąć go pod koniec marca, podjęła decyzję o wydaniu kota do adopcji tak aby nie musiał kolejnego miesiąca spędzić w schronisku.
---
Z info wynika, że Pani ma dobre intencje, jest przygotowana merytorycznie, Zoltar będzie jedynakiem, a do domu pojechał w dużym transporterze z plikiem informacji o stanie zdrowia i o podjętym leczeniu i planach kontynuacji. Ja nie rozmawiałam z Panią, ale rozmawiała Zoyabea, która jest bardzo dobrej myśli na temat tej adopcji.

---
Raz jeszcze bardzo proszę Panią, która adoptowała tego kota o jakieś informacje o jego losie, jeśli nie na forum to chętnie udostępnię swój mail i telefon. I trzymam kciuki aby całe całe to zamieszanie wyszło kotu, który zupełnie nie zdaje sobie z niego sprawy, na zdrowie...
Obrazek Obrazek

jamkasica

 
Posty: 3205
Od: Śro sie 25, 2010 9:42
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 27, 2012 0:41 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

To jeszcze dopełnienie faktów z mojej strony.

Co do TDT, to przyznaje, że ja dałam tyłka, bo po pierwsze, do głowy mi nie przyszło, że pani, która zrobiła kiepskie wrażenie na pracowniku BA i chciała zabrać kota w torbie w piątek, w niedzielę okaże się "przedsiebiorcza" i doprowadzi do wydania jej kota. Po drugie, TDT to też dla Zoltara moim zdaniem była ostateczność, bo jednak najlepiej byłoby, gdyby na dom zaczekał w schronisku. Dziś niestety funkcjonowałam bez telefonu, z powodu wyładowania i dopiero wróciłam do Wawy.

Wypada mi przeprosić Balonik za zamieszanie, co czynię. Bardzo mi przykro.

Co do pani. Pani dzwoniła do mnie 2 tygodnie temu i umówiła się ze mną na niedzielę w schronisku, na obejrzenie kota i rozmowę. Na spotkanie się nie stawiła. I przez następne 2 tygodnie się nie odzywała. Twierdzi, że dzwoniła, co nie zmienia faktu, że ani razu nie nagrała się na pocztę, więc jak dla jasne było, że pani przestała się kotem interesować. W niedzielę tydzień temu Zoltara poznała Balonik. Pani czyta forum i stąd dowiedziała się, że kot ma już Dom. W związku z tym przyjechała do schroniska w miniony piątek, by kota adoptować. Miała już wtedy wydrukowane z forum wypowiedzi Balonik. Wiem to, bo zadzwonił do mnie pracownik schroniska dopytać o szczegóły sprawy i z pytaniem, czy ja tę panią znam. Wtedy odbyłam pierwszą piątkową rozmowę z panią, tłumacząc jej, że kot ma już zaklepany dom. Pani tego nie przyjęła do wiadomości. Wyszła ze schroniska. Pod wieczór odbyła się moja druga rozmowa z tą panią. Pani nadal nie przyjęła do wiadomości, że kot ma zaklepany dom. Zapowiedziała, że w niedzielę przyjedzie się na kota również zapisać. Resztę "przyjemności" jakie miały miejsce dziś w schronisku, znam już tylko z relacji.

Niezależnie od tego czy pani będzie dobrym domem dla Zoltara, czy nie, o sprawdzenie czego będziemy oczywiście wnioskować w schronisku, chciałam tylko powiedzieć, że osobiście jestem zniesmaczona. Może mam o połowę mniej lat niż 60, ale mnie rodzice wychowali w duchu, że nie należy zabierać innym ludziom, niczego, co do nas nie należy. Pani miała okazję zadeklarować adopcję Zolatara 2 tygodnie temu, czego nie zrobiła i teraz trudno oprzeć się niektórym wrażeniom.

To tyle ode mnie. Dobranoc.

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 27, 2012 1:15 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Kochana nie ty jedna jesteś zniesmaczona zachowaniem tej PANI.
Sprawdzić dom warto bo przecież Zoltar jest kotkiem specjalnej troski.
Na pewno jeszcze nie raz spotkasz w życiu dziwnego człowieka.
Pozdrawiam serdecznie
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lut 27, 2012 1:54 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

kurcze a można to było załatwić bardziej kulturalnie
gdyby Pani się tu odezwała, powiedziała, że też jest w nim zauroczona
dla dobra Zoltarka przedstawiła jakie warunki może jemu zaoferować (wcale nie musiałaby tego robic publicznie - wystarczyłoby PW do właściwych osób)
to sądzę, że w dobrej wierze osoby zainteresowane i kierujace się dobrem kota doszłyby do kompromisu gdzie mu będzie najlepiej
i z całym szacunkiem do Balonik - może by się okazało, że Pani ma np więcej czasu, mniej zwierzaków, nieograniczone finanse
i może to jej dom właśnie wydałby się tym lepszym

a tak wrażenie jest takie, że jak Pani zauważyła, że ktoś inny chrapkę ma na Zoltarka to obudził się w niej pies ogrodnika i poleciała po kota

a wystarczyłoby tylko się odezwać
a tak został niepokój i niesmak
ja się w takich dziwnych przypadkach obawiam, że na poczatku jest hurraaa a potem jak już się dopnie swego to z zaangażowania nici

Zoltarku - a może to tylko czarnowidzenie a Tobie będzie do końca Twoich dni jak w raju
czego życzę i trzymam kciuki

Cammi

 
Posty: 3117
Od: Sob lip 21, 2007 23:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 27, 2012 2:12 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Cammi pisze:ja się w takich dziwnych przypadkach obawiam, że na poczatku jest hurraaa a potem jak już się dopnie swego to z zaangażowania nici

Otóż to właśnie! I dlatego mam taką drobną sugestię i prośbę do Balonika, żeby wstrzymała się chwilę z szukaniem innego potrzebującego pomocy kota, bo całkiem niedługo może się okazać, że Zoltar jest kotem szukającym domu na cito, albowiem rzeczywistość przerosła wyobrażenia tajemniczej Pani o posiadaniu neurologicznego kota.
Być może moje czarnowidztwo okaże się zupełnie nieuzasadnione - w takim razie chętnie wejdę pod stół i głośno odszczekam wszystko, co napisałam powyżej na temat nowej Pani Zoltara. Niemniej jednak dziesiątki apeli o dom dla psa / kota powracającego do schroniska po nieudanej (czytaj: nieprzemyślanej i nieodpowiedzialnej) adopcji, które można znaleźć na wszystkich możliwych portalach społecznościowych i forach prozwierzęcych, każą mi podchodzić do tej partyzanckiej adopcji z duuuużą ostrożnością. Nie tak to powinno wyglądać!

jnk

 
Posty: 36
Od: Śro sty 25, 2012 21:50

Post » Pon lut 27, 2012 8:04 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

W każdym przypadku najlepiej dla Zoltara byłoby, zeby Pani zechciała podjąć z nami dialog po jego adopcji.
Mam nadzieję, że zechce - po tym, co tu na Jej temat zostało napisane.
Ostatnio edytowano Pon lut 27, 2012 10:36 przez magaaaa, łącznie edytowano 1 raz

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Pon lut 27, 2012 8:04 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Faktem jest, że to szczyt chamstwa jeżeli ktoś poczytuje wątek i robi takie rzeczy. Tym bardziej, że Zoltar miał już zapewniony domek. Brrr nawet nie mogę o takiej sytuacji myśleć. Z drugiej strony niestety fora internetowe są wylęgarnią plotek i niedomówień (nikogo nie chcę obrażać ale pewnie nie raz z tym sie spotkaliście). Ja byłem w takiej sytuacji. Ktoś przeinaczył moją wypowiedź dodał swoje i wyszło z tego porzucenie kota. Dokładniej neurokota. Wieszali na mnie psy...oj tak.
Dlatego chcę wierzyć w to, że Zoltar trafił do dobrego domku. Dobrze by było gdyby ta osoba się odezwała. Chcielibysmy pomóc i wymienić się doświadczeniami a także cieszyć się szczęściem Zoltara. Byłoby nam łatwiej gdybyśmy wiedzieli co się z nim dzieje.
Najbardziej szkoda mi Balonika bo na pewno już zaangażowała się emocjonalnie w tą adopcję. Przykro mi z tego powodu... :cry:
www.siechnice24.pl
Obrazek Obrazek

jimmy_lodolamacz

 
Posty: 400
Od: Śro wrz 23, 2009 20:26
Lokalizacja: Siechnice/Wrocław

Post » Pon lut 27, 2012 8:14 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

dziewczyny zrobily wszystko co w ich mocy... schronisko zachowalo sie bardzo fair.... Zoyabea jest dobrej mysli co do tej adopcji.... moze nie ma sie czym martwic..... choc ta cisza, brak wiadomosci, niepokoją

moze Zoyabea napisze wiecej

:(

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Pon lut 27, 2012 9:27 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

Eh... nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - zawsze się znajdzie jakiś chętny kociak do "ogarnięcia tematu" :)

Sytuacja przykra, ale na pewno wszyscy wyciągnęli wnioski i będziemy wiedzieli jak zachować się następnym razem, żeby nic takiego się nie powtórzyło.

Tymczasem ja wstrzymam się z poszukiwaniami do czasu, aż już będę na swoim :) i będę mogła od ręki wprowadzić nowego domownika.

Wszystkiego najlepszego dla nowego domku i dużo miłości dla Zoltarka! Prosimy o zdjęcia i relacje!! A ja do końca marca zostaję niedokocona... tak w razie czego :)

Balonik

 
Posty: 32
Od: Czw lut 02, 2012 14:57

Post » Pon lut 27, 2012 9:58 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

A jeszcze pozwolę sobie dodać, że Ciotki chyba Zoltarka nie doceniły :) - że niby neuro, że niby przypadek beznadziejny - a tu proszę! Dwie baby o niego ... koty darły :mrgreen: :twisted: I to z przytupem!

Eh... celebrytom to się trza urodzić :twisted:

:ok:

Balonik

 
Posty: 32
Od: Czw lut 02, 2012 14:57


Post » Pon lut 27, 2012 13:57 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

bo slodki byl jak male dziecie.... :1luvu: :( no nic, mam nadzieje, ze teraz jest bezpieczny, zaopiekowany, kochany i niczego mu nie brakuje....

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Wto lut 28, 2012 1:09 Re: ZOLTAR.Neurokot w schronie :( Przypadek beznadziejny? DS

może niedługo się coś wyjaśni, może będą jakiekolwiek wieści... :roll:

Aniki

 
Posty: 405
Od: Czw wrz 04, 2008 17:55
Lokalizacja: Piastów/Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: olabaranowska i 928 gości