Wczoraj Vaderek miał badanie rhinoskopowe - zniósł je bardzo dzielnie, a raczej domięśniowy zastrzyk z narkozą zniósł bardzo dzielnie. Mieliśmy godzinne przesunięcie zabiegu, czyli jednak pojechaliśmy na 17.30 a do domu dotarliśmy po 20.00 bo jeszcze trzeba było poczekać aż maluch się obudzi itp - za to w domu, mały, który zabrany od weta był jeszcze "podsypiający", momentalnie odzyskał przytomność i pobiegł "do swojego pokoju", a koło godz 21.30 już pałaszował, a potem zaczął szaleć z zabawkami
Wynik badania jest w zasadzie dobry, tzn nie ma tam nie wiadomo czego u niego, i tak naprawdę wszystko będzie zależało od tego, co się wyhoduje z pobranego materiału - jakieś fajne bakterie/grzybki "pieczareczki"....
Opis badania:
"Lewy przewód nosowy prawidłowej budowy bez cech zapalenia. W prawym przewodzie widoczna wydzielina śluzowosurowicza z nieznacznym nalotem na powierzchni górnej małżowiny nosowej. obie jamy nosowe drożne. Pobrano materiał do badania bakteriologicznego."
Co do wyniku posiewu to mam się dowiadywać koło piątku/soboty, bo ostatnio mikrobiologia ma jakieś opóźnienia, więc nie należy się napalać na szybkie wieści.
Więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać teraz... a Vader szaleje dzisiaj od samego rana i w nocy szalał i jest taki słodki

i już się nauczył od mojego Zenka, że jak się chce coś żreć innego niż jest w misce (w przypadku Zenka są to smakołyki, od których jest uzależniony) to trzeba siąść przy łóżku obok mojej głowy i miauczeć (Zenkowi zdarzyło się dwa razy mnie lekko ugryźć w ramię jak to nie skutkowało

, no i jeszcze mnie wącha tak, że wąsami łaskocze mnie w nos). No i dzisiaj mały Vaderek krążył po podłodze przy łóżku i nawoływał-bo on jeszcze tak śmiesznie miauczy, a do tego robi to baaaardzo rzadko, a dzisiaj to dobre 5 minut wydawał różne dźwięki i jaki był przy tym zadowolony
