» Pt lut 10, 2012 2:52
Re: Wrocław-projekt uchwały RM w sprawie opieki nad zwierzętami
Jeśli zgodnie z nowym projektem, koordynatorem sterylizacji miejskich kotów ma być znowu schronisko, to biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia, nie ma co liczyć na jakiekolwiek polepszenie sytuacji.
Do tej pory zamiast nam pomagać, wykręcało się na różne sposoby, chociaż powinno zajmować się wszystkimi zwierzętami w mieście, bo takie jest zadanie gminy, a schronisko jest od tego żeby je realizować. Wystarczy wymienić kilka spraw: organizacja talonów zawsze opózniona i bez sensu rozplanowana - zamiast maksymalną ilość talonów wprowadzić w obieg w wiosennym okresie rozrodczym, to cyka się bez sensu po kilka sztuk na miesiąc , a to wymusza ciągłe dopytywanie się w TOZ-ie i nigdy nie ma się pewnościi, że się dostanie. Albo taki bezsensowny wymysł, że talon jest ważny tylko miesiąc- a niby dlaczego miesiąc, a nie rok, przecież bywa i tak,że nie da się złapać kota akurat w danym miesiącu. Następna sprawa: brak jakiejkolwiek współpracy z wolontariatem, no i przede wszystkim pomocy przy wyłapywaniu kocich "dzikusów", a nawet zwalanie tej "słodkiej przyjemności" na staruszki. W poprzednim piśmie, chyba z 2 stycznia b.r. tłumaczą, że to jest słuszna zasada , bo przecież kot ma zaufanie tylko do karmiciela - co za tupet, co za kpina (z naszej darmowej pracy na rzecz gminy). I dalej :niedostosowana do potrzeb i pokrętna lokalizacja lecznic w mieście, kasująca dostęp do zaufanych wetów, że już nie wspomnę o żenująco niskiej cenie za wykonanie sterylki, o ktorej gostek z urzędu pisze ( pismo jak wyżej), że taka cena "nie jest rażąco niska"- ręce opadają. No i najważniejsza sprawa - brak jakiejkolwiek pomocy w trzymaniu kotów po sterylkach . Czy wiecie, że schronisko ma ponad 6 hektarów powierzchni ( w tym 43 tysiące metrów kwadratowych pielęgnowanego na pokaz trawnika - policzcie ile się wywala na to kasy), a na tak niezmiernie ważną potrzebę jak lokal po zabiegach, nie zabezpieczono w NOWOCZESNYM SCHRONISKU ani metra. To znaczy, że tej sprawy nie brało się w ogóle pod uwagę, chociaż od niepamiętnych czasów, problem ten wciąż był zgłaszany jako palący. Mało tego, ten sam Autor wspomnianego wyżej pisma uprzejmie wciska kit, że najlepszym miejscem dla kotów po zabiegach jest prywatny lokal wolontariusza, bo przecież w schronisku zwierzak się stresuje. Teraz pomyślcie cicho lub głośno o co tutaj tak naprawdę chodzi, kto potrafi tak pięknie robić wodę z mózgu i komu zależy na tym, żeby nic nie zmieniać, a przy tym udawać zatroskanego o los zwierząt. Wybaczcie, ale trzeba te sprawy widzieć takimi jakie są naprawdę. Nie wszyscy rozumieją te pokretne mechanizmy oparte o pomysły sprytnie ustawionych cwaniaków. Jeśli jak widać schronisko w niczym nam nie pomaga,tylko kombinuje i utrudnia, to jak można powierzać takiej instytucji tak ważne zadanie jakim jest koordynacja (czegokolwiek zresztą).