Z życia pewnego, nowego i całkiem niedoświadczonego DT wzięte:
Do pokoju wpadła czarnucha.

Smuś lotem błyskawicy zajął strategiczne miejsce na regale.
-#$%^&*&^, znowu wypuścili to czarne %%$(^%(^%%)

-I tu jej pełno i tu i tu, ^*^^$$*$$%^$

-Uff, wyszła z pokoju ta *)*()&%^%, choć chwilka spokoju, można przestać warczeć.

Chinka, zachowując więcej spokoju (jak to Azjatka) zajęła pozycję sfinksa tuż obok telewizora, ale bacznie obserwuje poczynania małej czarnuchy.

Tylko królik, nazywany Zającem ma te babskie przepychanki w nosie, po prostu prawdziwy mężczyzna, ze spokojem przeżuwa źdźbło siana.

Ale taki spokój to stan chwilowy. Gdy następuje atak to rzucam aparat i biorę koł z gwoździami do bicia kotów, żeby rozpędzić towarzystwo. I jest błoga chwilka spokoju, a po chwili....
A to jest moje znalezisko spod samochodu przy ul. Włókienniczej:


Kociak musiał być u kogoś w domu, bo nie boi się kotów i ludzi. Ale był bardzo brudny, a uszy to jedna, wielka masakra. Czyli znudził się i 'dobrzy' ludzie wypuścili go, żeby sobie pospacerował.