no i jestem...co prawda umierająca
Dziś "prĻbnie" wpuściłam Promysia do "katarów"-czyli do dziewczynek (Funio sę nie liczy bo przez ponad 3 mies był uznawany za dziewczynkę

) i co...pierwsze co Promys zaczął robić to warczeć na nie...
Co do Ciumola to jak jest już rozdzielona od Promysia to zaczyna normalnieć,na szczęście-bo nawet mnie już próbowała gryżć..
Promyś jest taki namolny,wszędzie go pełno,wywala jedzenie,wytrąca wszystko z rąk,skacze jak opętany...jest kochany w tym swoim adhd i widać jak bardzo MUSI mieć swojego ludzia,ale trochę mi krzyżuje szyki-nie wiem zupełnie z kim mam go połaczyć.
Jeszcze jako tako wytrzymuje z nim Coffi ale tam są same maluszki i myślę że on je po prostu zastrasza,dlatego one nie protestują.
pochowają się po kątach ,ustąpią mu miski i taki finał..Coffi się patrzy z boku ale co myśli to nie wiem.
nie wiem co robić-nie jest wesoło...a i Promyś nie jest chyba zbyt szczęśliwy cały czas w izolatce
