noniewiem pisze:Julcia na co dzień przebywa w lecznicy, tam ma podawane 2 razy dziennie kroplówki, antybiotyki i w razie potrzeby, inne leki. Jest pod obserwacją (zachowanie, odchody itd. -ogólna ocena stanu zdrowia). Od długiego czasu, pomimo podawania leków, ciągle ma problemy z oddychaniem przez nos, tak jakby jej się ten koci katar jakoś utrwalił i przeszedł w formę przewlekłą(?). Ciągle kicha.
Na weekendy zawsze wraca do mnie (lecznica jest wtedy zamknięta i nie miałby kto zająć się kotem). Podaję jej kroplówki, jedzenie od weta (karma nerkowa), ewentualnie inne zaordynowane leki. Fizycznie radzę sobie z tym, nie chodzi o brak umiejętności, ale problem polega na tym, że pracuję codziennie wiele godzin, wychodzę rano, zazwyczaj wracam po 18, 3x w tygodniu po 19, a nawet jeszcze później (jak mam spotkanie itp.). Wiem, że na co dzień nie jestem dla niej najlepszym domem, nie mogę jej zapewnić opieki w pełnym wymiarze, tak, jak kotka tego potrzebuje. Na razie lekarz mówi, że mała musi przebywać w lecznicy, żeby być pod stałą kontrolą, więc problemu nie ma, ale, moim zdaniem, trzeba dalej szukać jej DT - lepszego niż mój. Niestety, ale obiektywnie rzecz ujmując, u mnie mogą być tylko koty niewymagające regularnej opieki i ustabilizowanego trybu życia, bo tego nie jestem w stanie zapewnić.
Prawdopodobnie na koniec tego tygodnia będą robione kolejne badania i od nich zależą dalsze losy kotki. Na kroplówkach jest już 5 tygodni, z małymi przerwami, to długo. Ogólnie - nie ma nawet porównania między jej stanem w chwili znalezienia, a obecnie. Jak patrzę na nią, ile przytyła, jak się uspokoiła, przepuklina praktycznie znikła, to jestem naprawdę dobrej myśli - wierzę, że i z nerkami, i z katarem damy sobie radę. Potrzeba tylko czasu.
Przepraszam, czy ona miała testy FIV/FeLV robione? Nie mogę znaleźć tej informacji, a to niestety może być przyczyna problemu...