kameo pisze:a nawet jesli w mniemaniu casicy jest, to i tak nie wiem gdzie i z jaka opieka trafi kot
nie żartuj proszę
casica pisze:Ale czy z Tobą jest możliwa normalna i bez złośliwości rozmowa na temat Miszy? I bez złośliwych komentarzy Twoich fanek?
Bo szczerze mówiąc żal mi tego kota i zupełnie serio chciałabym mu pomóc, ale przecież bez współpracy z Tobą to się udać nie może.
Ja nie mam pojęcia w jakim on jest faktycznie teraz stanie i co dla niego najlepsze. Czy pozostawienie go na miejscu czy zabieranie go. Nie wiem. Czasem stres może być groźniejszy niż cokolwiek innego, i nie piszę tego po to, żeby się wymigiwać, tylko po to, żeby go nie dobić. Podejrzewam, że trzeba go dość intensywnie leczyć, zapewne w grę wchodzi też operacja drugiego ucha. Nie znam jego aktualnych wyników, więc też trudno wyrokować czy taka operacja jest możliwa. Nie wiem dlaczego sika. Czy ze stresu, czy z choroby. Bo przecież był okres, że sikać przestał, a przynajmniej tak pisałaś.
Wszystkie te wątpliwości, powodują też wątpliwości co do tego gdzie go umieścić na czas diagnozowania. Tak, żeby miał spokój, a jednocześnie żeby nie był zagrożeniem dla zdrowych kotów, o ile coś tam w sobie nosi. A tego też nie wiesz.
Czy lepiej byłoby go zawieźć bezpośrednio do lecznicy i zrobić wszystko co należy, czy lepiej zniesie pobyt w domu i dowożenie do weta. Jeśli naprawdę chcesz go oddać, to napisz mi o wszystkim szczegółowo, a z pewnością znajdziemy wyjście satysfakcjonujące obie strony.
Pomysł na dożywotni pobyt Miszy, gdyby okazał się nosicielem wirusówek, albo kotem nie znoszącym innych kotów, mam. Zajmie miejsce Ignasia w moim mieszkaniu na Wierzbowej, a Ignaś przyjdzie do mnie. Wówczas Misza będzie jedynakiem. Jeśli nie okaże się nosicielem i będzie bez problemów znosił towarzystwo innych kotów, wówczas będzie normalnie mieszkał z nami.To wszystko nie może jednak mieć miejsca przed kastracją mojego młodego. Wprowadzanie teraz nowego kota do stada nie jest dobrym pomysłem. Stąd pomysł na kwarantannę. W innej sytuacji mogłabym próbować zabrać do nas Ignasia już teraz, a Miszę umieścić na Wierzbowej. I to akurat dyskusji nie podlega.
No gdzie trafi kot? Docelowo do mnie. Kwestia tylko gdzie go umieścić na czas badań/diagnozowania.
Ale sprawa, jak rozumiem upada, bo i tak nie dostanę o Miszy ani dokładnych informacji o stanie zdrowia, ani informacji o nim samym. Bo nie. Bo jestem bezczelna, zadufana i jaka tam jeszcze i mam sobie radzić sama. Poza tym, niepotrzebnie dałam się wciągnąć w gierkę mirka_t. Ani przez chwilę przecież nie miała zamiaru oddać mi Miszy. A teraz po prostu stwarza tylko sztuczne problemy.