Niestety nie ma koteńki Pytam ludzi na osiedlu.Dziś rozmawiałam z panią która podkarmia koty. Ona myśli,że ktoś ją wziął do domu. Też chciałabym tak myśleć...
Była płochliwa. Szczególnie po łapance na sterylkę. Po powrocie na swój teren była zdziczała. To pobożne życzenie, żeby ją ktoś złapał. Musiałoby temu komuś bardzo na niej zależeć. Tam jest lepsza kandydatka do zabrania. Koteczka trikolorka,totalny miziak, więc to złudne marzenia.
Moje przeczucia nie są fajne. Krótko przed sterylizacją zauważyłam na jej boku wypaloną sierść aż do skóry. Rana która powstała to było na pewno oparzenie. Może wchodziła pod samochód, żeby się ogrzać i może to ją zgubiło...
Moje przeczucia graniczą z pewnością, że niestety nie żyje. Ona była badzo zżyta z kotami ze Strzaowej. Zawsze były razem. Nawet potrafiły spać w budce we trzy - ona i dwa kocury.
Smutno ale trzeba się wziąć w garść i cieszyć,że reszta kotów jest w porządku. Że przetrwały zimę w dobrym stanie. Tylko kocór miał mega smary, ale po podaniu antybiotyku przeszło. Teraz jeszcze przywieziemy jeszcze ostatnią kotkę po sterylce. Naszą jak wszystkie, ulubioną "Calineczkę" tri ze zwiniętymi uszkami i trzymajcie żeby było wszystko ok.
U kotków ze Strzałowej wszystko ok oprócz oczywiście nieobecności pingwinki Jak się naumiem to wstawię kilka zdjęć, co prawda komórkowych, ale zobaczycie jakie one piękne.