Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
dagmara-olga pisze:te krzyki i krążenie bez celu też ją męczą...dobrze, że śpi także.
A powiedz - jak z jedzeniem? Piciem? Miziankami?
Wikta tak właśnie robi, najpierw biegaliśmy, by ją ratować, teraz czekamy i Wicia radzi sobie sama. Ponieważ ona głównie wrzeszczy w nocy, to nie chcieliśmy jej uczyć, że jesteśmy przy niej na każdy sygnał, ale nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie. Wrzeszczy, bez względu na to, czy reagujemy, czy nie.dagmara-olga pisze:Nowe miejsca - właśnie - to jest taki "koci Alzheimer" - gdzieś zawędruje, zawiesi się, nie bardzo chce / umie wrócić.
Morfeusz mi właził do kąta w przedpokoju i tam siedział i darł się - nie umiał sam wyjśćmusiałam go stamtąd wynosić na rękach bo on się tam po prostu zawieszał....
wania71 pisze:
Dużo mniej krąży, a zdecydowanie mniej wrzeszczy.
wania71 pisze:Nosek wycałowany, zwłaszcza, że odkąd Wicia dostaje hydroksyzynę możemy pospać![]()
Trochę czuję się z tym nieswojo, rano biegnę i sprawdzam, czy żyje. Mąż przez kilka nocy nie spał, bo wciąż spodziewał się ryku, ale Wikcia budzi nas tylko raz, zwykle po czwartej i domaga się jedzenia, a jej prośbie niestety nie można się oprzeć![]()
Dużo mniej krąży, a zdecydowanie mniej wrzeszczy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Szprocik i 60 gości