Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 7.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 27, 2010 21:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Anulka111 a co ma ilość kotów do chorych nerek i trzustki?
Nie byłaś w szoku gdy prosiłam o operację Budysia mimo, że wet nie dawał mu szans. Nie byłaś w szoku gdy Budyś znalazł dom. Nie byłaś w szoku, że jemu się udało choć był w tak dużym stadzie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 21:32 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Mirka ale tym razem jestem w szoku.Swego czasu ubywalo Ci kotow pod opieka i obiecalas tu na forum ,ze przestaniesz doadoptowywac nowe koty-od tego czasu liczba kotow wzrosla do aktualnej 52,a wtedy bylo ich czterdziesci z hakiem. :roll:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103225
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sty 27, 2010 21:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Anulka111 sporo czasu chyba przespałaś. To było dawno temu. W sumie miło, że akurat teraz wpadłaś do mojego wątku.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 21:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:
Obrazek

jolciaa113

 
Posty: 307
Od: Czw lis 27, 2008 20:44
Lokalizacja: Gdańsk - Oliwa

Post » Śro sty 27, 2010 21:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Jolciaa113 kto na moją prośbę przeprowadził u Ciebie wizytę przedadopcyjną?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 21:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

jolciaa113 pisze:
mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:

niestety masz rację
mam tylko nadzieję że jak się pojawi szansa dla szynszylek to ją otrzymają
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2010 21:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

jolciaa113 pisze:
mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:


Rozumiem że kot mocno zestresowany towarzystwem innych kotów w DT został Ci wydany jako towarzysz Waszego kocurka?
Z tego też powodu nie został jednak u Ciebie tylko wydałaś go dalej?
jolciaa113 kto wyadoptował Ci tą kocinę?
Legnica
 

Post » Śro sty 27, 2010 21:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Na Twoją chyba nikt, ale na moją prośbę przeprowadzała ją Anka z Gdańska. Byłam nowa na forum, więc jej nie znałam.

Dodam jeszcze, że też miałam tymczasa: mała, białą kotkę z kk. Jedno oko uratowaliśmy, na drugie niestety było za późno :( też biegałam do weta i się martwiłam i nie wyobrażam sobie martwić się o 52 koty... Znalazłam jej dom u znajomych mojej koleżanki, było trudno ale się udało. Kotka ma się dobrze.
Obrazek

jolciaa113

 
Posty: 307
Od: Czw lis 27, 2008 20:44
Lokalizacja: Gdańsk - Oliwa

Post » Śro sty 27, 2010 21:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

jolciaa113 pisze:Na Twoją chyba nikt, ale na moją prośbę przeprowadzała ją Anka z Gdańska. Byłam nowa na forum, więc jej nie znałam.

Dodam jeszcze, że też miałam tymczasa: mała, białą kotkę z kk. Jedno oko uratowaliśmy, na drugie niestety było za późno :( też biegałam do weta i się martwiłam i nie wyobrażam sobie martwić się o 52 koty... Znalazłam jej dom u znajomych mojej koleżanki, było trudno ale się udało. Kotka ma się dobrze.


jolciaa113 uwierz mi na słowo honoru,nie miej pretensji o niewydanie kota do Mirki T.
Legnica
 

Post » Śro sty 27, 2010 21:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Legnica pisze:
jolciaa113 pisze:
mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:


Rozumiem że kot mocno zestresowany towarzystwem innych kotów w DT został Ci wydany jako towarzysz Waszego kocurka?
Z tego też powodu nie został jednak u Ciebie tylko wydałaś go dalej?
jolciaa113 kto wyadoptował Ci tą kocinę?


Powtarzam pytanie?
Legnica
 

Post » Śro sty 27, 2010 21:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Legnica pisze:
jolciaa113 pisze:
mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:


Rozumiem że kot mocno zestresowany towarzystwem innych kotów w DT został Ci wydany jako towarzysz Waszego kocurka?
Z tego też powodu nie został jednak u Ciebie tylko wydałaś go dalej?
jolciaa113 kto wyadoptował Ci tą kocinę?

o ile dobrze pamiętam jolcia otrzymała Maszke od aamms (chyba nie masz wątpliwości ze aamms wydaje koty dobrym domom w przemyślany sposob)
teraz Maszka mieszka u rodziny jolci (o ile się nie myle u mamy)
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2010 21:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Mirka podtrzymuję swoje zdanie, liczbę kotow u Ciebie powinno sie ograniczyc dla dobra tych kotow-czy poza miau masz jakies ogloszenia porobione,by potencjalne domki sie dowiedzialy o nich?

Anulka111 sporo czasu chyba przespałaś. To było dawno temu. W sumie miło, że akurat teraz wpadłaś do mojego wątku.

Mirka Twoj watek podczytuje stale, choc od pewnego czasu malo się odzywam-martwilam sie o Dyzia, jak widac slusznie, bo kota juz nie ma :? . Ja szanuje to co robisz dla kotow , ale nie przekonasz mnie ,ze stado 52 kotow czuje sie komfortowo :roll: MOże warto zmniejszyć liczbe kotow jak swego czasu obiecywałas?
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103225
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sty 27, 2010 21:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Legnica pisze:
jolciaa113 pisze:
mirka_t pisze:Przy okazji zapytam co z domami dla Pusi i Lordy? Coś słabo idzie Ci ich szukanie.


Podczytuję, ale stwierdziłam, że muszę się wypowiedzieć. W tamtym roku chciałam adoptować od mirki_t kota w typie persa. Kot z racji charakteru nie byłby u mnie szczęśliwy. Zrozumiałam to, ale inny kociak z jakże dużego stada mirki nie został mi, że się tak wyrażę "zaproponowany". Mimo przejścia wizyty przedadopcyjnej wzorowo i naprawdę dużej mojej i mojego TŻ miłości do kotów zostaliśmy przez mirkę sklasyfikowani jako dom nie nadający się dla któregoś z jej tymczasów. :(
Teraz jesteśmy opiekunami rodowodowego maine coona, Kluska. Zaufała nam hodowczyni, dla której tak jak dla mirki każdy kot jest jak dziecko. Klusio nie je whiskasa tylko acanę, nie jest zaniedbywany, nie wypadł z okna. Jest zdrowy, szczęśliwy i z każdym kichnięciem lecimy do weta, jest wykastrowany. I nie chodzi o to, że go kupiliśmy... po prostu go kochamy, bo jest przeuroczy :1luvu:
Zaufali nam inni ludzie z forum, adoptowaliśmy syberyjkę. Z racji niedogadania się z Kluskiem, bardziej z jej strony, została ona u moich rodziców i tam znalazła kochający dom i zbieżność charakterków z moją mamą :) Cieszy mnie to, że mimo iż nie została u mnie nie wróciła do DT, bo bardzo źle się tam czuła-bała się innych kotów, była mocno zestresowana.

Uważam, że dużo dobrych domów odchodzi z niczym po napisaniu do mirki. To jest jej wybór komu daje kota, ale moim zdaniem ilośc kotów u Ciebie, mirko, przewyższa Twoje możliwości... Cieszę się, że pomagasz, ale wyadoptowywanie kotów jest tak samo ważne jak ich przyjmowanie na DT.

Na pewno dla Pusi i Lordy znajdą się odpowiednie domki, bo koty śliczne i na pewno o złotym sercu. Trzymam kciuki :ok:


Rozumiem że kot mocno zestresowany towarzystwem innych kotów w DT został Ci wydany jako towarzysz Waszego kocurka?
Z tego też powodu nie został jednak u Ciebie tylko wydałaś go dalej?
jolciaa113 kto wyadoptował Ci tą kocinę?


pragnę podkreślić, że kotka wyadoptowywana bała się dorosłych kotów, a z maluchami jadła z jednej miski. Po długich rozmowach z właścicielem kotki została ona u moich rodziców. Próbowaliśmy kropli Bacha niestety nie podziałały :/ koty po pewnym czasie się do siebie przyzwyczaiły, ale nie zanosiło się na przyjaźń ani nawet na ocieplenie stosunków. Nie gryzły się, tylko kotka wydawała się nieszczęśliwa. Mieszkaliś my wtedy u moich rodziców i podjęliśmy decyzje przed wyjazdem do nowego mieszkania, że kotka zostanie z moimi rodzicami, bo bardzo pokochała moją mamę i było to widać. Kotkę wydała mi aamms, a jej właścicielką jest Basiao.
Obrazek

jolciaa113

 
Posty: 307
Od: Czw lis 27, 2008 20:44
Lokalizacja: Gdańsk - Oliwa

Post » Śro sty 27, 2010 21:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Jolciaa113, więc jednak nie było wizyty przedadopcyjnej na moja prośbę a tym samym jej wzorowy wynik nie był mi znany. To, że zaznaczyłaś jakoby Twój kot nie był karmiony Whiskasem może świadczyć o tym, że tym chciałaś karmić kota ode mnie. Zapewne też nie było mowy o zabezpieczeniu okien. Jak widzę moja odmowa wydania Ci kota poskutkowała przemyśleniem sprawy i kiedy wzięłaś innego zaczęłaś zajmować się nim odpowiednio. Kot ode mnie pewnie jadłby Whiskasa i spacerował po parapecie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 27, 2010 21:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

dalia tracę cierpliwość do Ciebie,
o tym czy ja mam wątpliwości czy ich nie mam też Ty wiesz lepiej ode mnie?

I wybacz ale nie do Ciebie kierowane jest moje pytanie.
Możesz się powstrzymać?
Legnica
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], niafallaniaf i 19 gości

cron