Na jednej z wystaw rozmawialam z mila starsza pania. Widac bylo, ze bardzo by chciala kotka przygarnac, ale ma mala rente, sama ma sporo chorob ktorych leczenie pochlania polowe renty, wiec sama powiedziala, ze gdyby nie daj boze kot zachorowal-nie byloby jej stac na leczenie go. Miala lzy oczach mowiac mi o tym... To bardzo przykre, ale niestety prawdziwe...
Mam jednak nadzieje, ze kotunie kochane znajda domki lub wspolny domek, gdzie nigdy juz im niczego nie braknie.
