» Sob lip 21, 2007 19:14
Witam, z trudem sie zabieram do odpisywania ...
rano nie moglam sie odezwac, bo kocie sprawy i sprzatanie (klaki i zwirek
w calym mieszkaniu, bo kuwety porozstawiane ..) a potem szybka wyprawa do rejonu zero (wizyta rodzinna + obchod).
Rejon zero to rozzarzona pustynia ... okropnie mi tam dzis bylo ...
kota widzialam tylko jednego, bialego w latki, czyjs na pewno, lezal
w krzaczkach w cieniu i wygladal na dosc grubego rezydenta.
Obeszlam ogloszenia - dzis wszystkie, obchod poszerzony mimo upalu;
pozrywalam wkurzajace ulotki o kredytach i wycieczkach, podopisywalam
daty, dokleilam kilka nowych ogloszen na miejsce zerwanych.
I wrocilam, z poczuciem kleski i beznadziei, chyba zaczynam sie powoli
zegnac ze Smoczkiem ... jeszcze bede walczyc, ale w ktora strone isc ...
W sumie lazilam tam i jeszcze po swojej dzielnicy do osiemnastej, znow jakis bezpanski pies, kot lezacy w trawie jak martwy ... zacmokalam, popatrzyl na mnie, ufff ... (tam, gdzie zwykle sypie chrupki - dzis nie mialam nic, bo zostawilam wszystko w rejonie zero).
Wrocilam zupelnie wykonczona ale chyba juz troche sie przyzwyczailam do tych 50 stopni na ulicach. Jakos wedruje, nawet z plecakiem i nie umieram, moze dlatego, ze suchy upal lzej zniesc.
Koty nie pogryzly Fumy, zadnych jeziorek, zwirek rozsypany minimalnie
- cuda jakies czy co ?? A balam sie bardzo, co zastane w domu po tylu godzinach nieobecnosci. Fuma w kaftanie zupelnie OK, zajada sie jakby tydzien nie dostawala jedzenia i siedzi w domku drapakowym - wyszla za to calkiem smialo i kolacje jadla jak wszystkie na otwartej przestrzeni, metr od Rysi - patrzyly tylko na siebie kontrolnie; Rysia w szelkach caly czas, a Krowka i Bunia sa w ogole w porzadku - tylko uciekaja ode mnie
glupianki. Smoczek sama przychodzila, i rano zawsze budzilam sie
majac ja tuz obok ...
pozdrawiam, musze sie brac do pracy bo znow zaleglosci rosna ....
zo