
Nadal mocno działamy.Dwa dni temu Damian znowu spędził kupę czasu.Karczował teren i przepalił w altance - aby powietrze trochę się zmieniło.Mocno czuć wilgoć- wiadomo jak to w takim terenie.Wczoraj z kolei zawiózł jeden z futrzanych dywaników co doszły z olx i pościelił- jak prosiłam w skrzyneczce na stryszku u Zuzi.Zabrał dwa kocyki tam zostawione i dał je do tych dwóch budek w wykarczowanych częściowo jeżynach.Te jeżyny wyciął wcześniej bardzo mocno - bo były suche łamały się i kotom mogły wbijać się w łapki kolce.Wtedy zrobił taki tunel a wczoraj dał już kocyki do tych budek i tymi gałęziami - co karczował drogę osłonił- te budki tworząc takie wejście jakby do tunelu.Bedzie schowane i osłoni przed śniegiem,deszczem i wiatrem.No fajnie to wygląda.Ja tak też robiłam często z budkami w terenie.Potem wkleimy fotkę.
Na niebieskim włochatym chodniczku w drewnianej budce- ochoczo zamieszkała matka- Bunia ze swoimi kociakami.Ja tam zostawiłam odsłoniete boczne wejście ale jak Damian przyjechał - to ono było zasłoniete futerkiem.Pomyślał że coś sie żle zawinęło poprawił i poszedł dał jeść.W tym czasie Bunia weszła do budki i znowu je zasłoniła po swojemu.Czyli tam miało być.


Jadę dzisiaj do ciuchbudy- bo dzwoniłam rano żeby znajoma coś kotom odłożyła.W weekend będę chciała pojechać i zająć się naszym stryszkiem.Dołożymy też chyba budkę lub dwie na stryszek Zuzi bo u nas jest ich teraz za dużo.