Kra niewątpliwie wymiata, a Ulv zasługuje na tytuł najcierpliwszego opiekuna zwierząt

.
Po lekturze tego wątku uznałam, że mam anioły - nie koty.
Co prawda Melka (mój pierwszy tymczas, który zamienił się w rezydenta) jest u nas niecałe 3 tygodnie i wykazuje pewne zadatki na drobnego - mam nadzieję

- szkodnika. Na razie zaczęła się z lekka interesować kablami, troszkę rozbrajać domowe kompozycje z suszków i z lekka podgryzać ozdobne zwierzątka. Ale żadnych mocno widocznych skutków jej działań nie ma.
Natomiast Pucek - roczny kot, który sam zameldował się u mnie w listopadzie ubiegłego roku - to niezwykle grzeczny dzikun. Jako malec usiłował jedynie maltretować kwiaty (trudno mu się dziwić skoro stoją na podłodze i mają wsypane takie fajne kamyczki). Poza tym i przed, i jeszcze po kastracji - obsikał kilka razy pościel (też nie dziwne - wyrażał swoje niezadowolenie z zostawienia go pod cudzą opieką). Teraz jedyne, co przytrafia się Puckowi - to zrobić kupę obok kuwetki, ale jest to zawsze jawne oświadczenie Pucka, że mam natychmiast wymienić żwirek w kuwecie do kupkania (w domu są 3, ale tylko jedna służy według Pucka do tego celu). Nie ma też dla Pucka zamkniętych drzwi (chyba, że na klucz), bo dość szybko nauczył się je otwierać przy pomocy klamki, odsuwa też szuflady i odchyla drzwiczki szafek, jednak nigdy niczego nie powyciągał. Łapkami odkręca także większe śrubki - głównie pod globusem barkiem, ale nie całkowicie, więc nie trzeba ich szukać po mieszkaniu - wystarczy dokręcić. Odgryzł też drewnianej figurce kota kawałek ucha - pewnie usiłował ją zaprosić do zabawy.
Latem trochę wychodził na teren naszego ogródka, i wtedy znosił sporo nornic i myszek - ale to oczywiście powód do dumy (choć gryzoni szkoda). Upolował też dwie żaby i jednego zaskrońca - na szczęście udało mi się uratować ich życie.
Na stole w salonie w cyklu stałym stoją dwa laptopy (często zostawiane otwarte), kilka dysków zewnętrznych, czasem iPod, jakaś nawigacja, aparaty, a pod stołem kłębi się mnóstwo kabli. I nigdy nie zdarzyło się żeby koty (obym nie zapeszyła

) choćby strąciły coś z tej listy (jedynie długopisy i ołówki, bo te Pucek uznaje za najlepsze na świecie zabawki).
Reasumując to zdecydowanie zgłaszam swój duet do tytułu najmniejszych szkodników

.