Byłam.
Koty sztuk 10 nakarmione.
Ale mam też niusy
Parter tego budynku, pomieszczenie, do którego wchodzi się przez ten pseudotarsik na którym paliłyśmy w trakcie łapanek fajki został wynajęty.
Będzie tam studio grafiki a pan własciciel sam do mnie wyszedł. Zagadał o koty, ale ogólnie rozmowny jest i się nam zrobiła dwudziestominutowa pogawędka, czy ja tu codziennie, no ja nie, ale koleżanka, że kłopot i w ogóle, no i pan sam się zaoferował, ze a. można u niego karmę zostawiać, b. mógłby czasem karmić (mówił, ze bedzie codziennie, ale wiadomo, jak to bywa).
W każdym razie wygląda na to, że mamy swojego człowieka na terenie
Migota, taki młody, całkiem, całkiem, powiedziałabym, miło się uśmiechaj

. I może chętnych pań do karmienia przybędzie

Takie sąsiedztwo

.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.