Tymek, biało-bury chłopiec z Krakowa

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 18, 2008 10:09

Kilka postów wyżej pisalam:

Nordstjerna pisze: Przede wszystkim: nie dajcie się namówić na odrobaczanie środkami w pipetce, zakrapianymi na kark: był niedawno opisywany na forum przypadek śmiertelnego zatrucia kotki takim środkiem.
Po reorganizacji kompa nie mam teraz linka pod ręką, całą sprawę można znaleźć w wątku "Lubelskie tymczasy".


Nie czytacie uważnie. Tymek może zapłacić za to życiem.
Środkiem, który zatruł śmiertelnie kotkę z tamtego wątku był właśnie advocate.

Pierwszą, podstawową zasadą powinno być: opiekunie kota, jeśli chcesz by Twój kot był żywy i zdrowy, patrz wetom na ręce. Nawet tym najlepszym.

Teraz powinnam kląć. :evil:
Szpetnie i obrzydliwie.:evil:
Od początku, odkąd zdjęliśmy Tymka z drzewa, a potem pojechał do _Elzy, staraliśmy się, aby całe jego leczenie i odrobaczanie było jak najmniej szkodliwe dla kociego organizmu. Udało się go uchronić przed zatruciem po pierwszym odrobaczeniu (wcale nie tak rzadko koty po pierwszym odrobaczeniu umierają z powodu zatrucia toksynami robali lub zatkania martwymi robakami przewodu pokarmowego), udało się go uchronić przed antybiotykiem i związanym z tym obniżeniem odporności, _Elza dostała wytyczne dotyczące dalszego odrobaczania malucha... Szkoda, że to wszystko zostało tak łatwo zaprzepaszczone środkiem, który bardziej truje kota niż robale. Uszkadza nerki i wątrobę.
Wątroba się zregeneruje, nerki nie.
Poczytajcie podlinkowany wątek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3761044#3761044

A tu jest cała, długa historia. Podlinkowałam w miejscu, gdzie mniej więcej się zaczyna.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3704453#3704453

Wiem ze źródeł pozaforumowych, że przypadków śmierci kotów po tym "cudownym" odrobaczalniku było więcej, zresztą w podlinkowanym wątku też jest taka informacja. Jeżeli cokolwiek będzie się działo niepokojącego, to proszę Was na wszystkie świętości, NIE KOMBINUJCIE NA MIEJSCU! Natychmiast do Krakowa, do naszych, sprawdzonych wetów i postępowanie jak przy ciężkim zatruciu.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 10:18

Ja myślę, że teraz warto od razu podać jeszcze olej parafinowy (do kupienia w aptece - kupcie ten bez smaku, bo bywa tez miętowy) do paszczy. Jeśli robaki wychodziły odbytem to jest ich dużo. Advocate może je masowo zabić a rozkładające się w przewodzie pokarmowym pasożyty moga zatruć kota. Parafina ułatwi ich wydalenie. Kupcie też małą (2ml) strzykawkę, bo bez niej parafinę będzie ciężko podać. Należy podawać ja do buzi stopniowo i ostrożnie aby kot sie nie zachłysnął.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 18, 2008 10:18

I jeszcze coś: robale, które opisujesz, to najprawdopodobniej tasiemiec. Żeby złapać tasiemca od kota, trzeba by zjeść pchłę.

I czarne robaczki wędrujące w sierści to faktycznie pchły. Skąd wzięły się pchły u niewychodzącego kota w mieszkaniu? Czy on miał kontakt z jakimiś obcymi kotami, psami? Czy był wyprowadzany na zewnątrz?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 10:30

Parafina też, ale zastanawiam się czy nie dałoby się zastosować jakiejś osłony wątroby, nerek? Na wątrobę, to chyba się da, ale na nerki czy coś poza kroplówką wchodzi w grę?
Bardziej się boję ogólnoustrojowego działania samej iwermektyny (substancja czynna advocata), niż toksyn robali w przewodzie pokarmowym.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 14:36

O cholerka, to się porobiło :? :strach:

nanetka

 
Posty: 6939
Od: Sob maja 24, 2008 20:44
Lokalizacja: Kraków - Bieżanów Nowy

Post » Czw gru 18, 2008 14:51

Ja się jednakowoż wtrącę. Ja wiem, że zaprzyjaźniony wet, że fajnie, że zaufanie. Ale to jest człowiek, który praktykę ma, ale niekoniecznie wszystko wie. Niestety, trzeba się dopytywać, wykłócać o swoje. Ja ostatnio twardo postawiłam sprawę odrobaczania - delikatnie, nie dawką, jak dla konia. To jest mały organizm. Do czego zmierzam. Tu, na forum, jest mnóstwo "wydarzeń z życia" bądź też faktów autentycznych. Wiedza tu zawarta jest olbrzymia. Doświadczenie dziewczyn - nie do ogarnięcia. Czasem lepiej posłuchać. Pracuję w firmie, która ma styczność z firmami farmaceutycznymi, mam mnóstwo znajomych pośród tzw. repów. To, co się dzieje, jest nie do opisania. Dlatego z rezerwą należy traktować takie superhiperekstra wypasione środki. Czasem lepiej działać dłużej, a bezpieczniej, niż raz, a dobrze. Bo się przedobrzy.

Trzymam kciuki za Tymka i Wasze z nim życie :)
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Czw gru 18, 2008 14:55

Nanetko, wiele leków weci beztrosko walą w kota i nie chcą przyjmować do wiadomości, że są lub mogą być bardzo szkodliwe, albo wręcz cynicznie twierdzą, że nie są. Zresztą znasz temat z autopsji, Tobie nie muszę tego pisać. Organizm kota jak rzadko którego zwierzaka, ma tendencję do niestandardowych reakcji. Weci też o tym nie wiedzą lub nie pamiętają, a potem są dramaty, o których czytamy. Ten sam lek cztery koty wyleczy, a piątego zabije.

I jeszcze o zaprzyjaźnionych wetach. My też mieliśmy zaprzyjaźnionego. Gadki szmatki, piwo, narty. Przyjaźń się urwała z dnia na dzień, jak wykończył nam kota. Potem się douczyłam, zobaczyłam ile był naprawdę wart jako lekarz. Gdyby jeszcze trochę "poleczył" naszego dziąsłowego Gacka, miałabym kota cukrzyka. I tak cud, że nie mam.
To mnie nauczyło, że przyjaźń przyjaźnią, dobre ceny dobrymi cenami, a wet ma być przede wszystkim dobry. I ostrożny.
A choroba i śmierć drugiego kota nauczyła mnie uważnie patrzeć na ręce nawet tym najlepszym, z listy polecanych.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 15:08

Nordstjerna pisze:Nanetko, wiele leków weci beztrosko walą w kota i nie chcą przyjmować do wiadomości, że są lub mogą być bardzo szkodliwe, albo wręcz cynicznie twierdzą, że nie są. Zresztą znasz temat z autopsji, Tobie nie muszę tego pisać. Organizm kota jak rzadko którego zwierzaka, ma tendencję do niestandardowych reakcji. Weci też o tym nie wiedzą lub nie pamiętają, a potem są dramaty, o których czytamy. Ten sam lek cztery koty wyleczy, a piątego zabije.


Oj wiem Nordstjerna, wiem :( Dlatego właśnie wróciłam z kotami do weta polecanego... Jestem tylko w szoku, że na biednego Tymka trafiło - i pchły i robale :roll: I "lekkomyślny" wet :?

nanetka

 
Posty: 6939
Od: Sob maja 24, 2008 20:44
Lokalizacja: Kraków - Bieżanów Nowy

Post » Czw gru 18, 2008 16:10

Jeszcze jeden wątek z tym samym środkiem w tle. Advocat to nowsza wersja strongholdu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=85 ... sc&start=0
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 18:08

Tymuś czuje się bardzo dobrze. Biega i skacze, co potwierdza poniżej zamieszczone zdjęcie. Zjadł konserwę, mleko, karmę, wodę, no po prostu zachowuje się tak jak zawsze. Na wszelki wypadek dalej trzymamy go w łazience, aż wszystko z niego nie wyjdzie.

W całej tej sytuacji jest jednak pewien plus, bo gdyby weterynarz nie dał mu Advocate, to może przez te pół roku nie dowiedziałybyśmy się, że Tymcia oblazły glizdy i mógłby skończyć jak ta biedna kicia:
cyt. z forum http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=85 ... &start=195 do którego link podała nam Nordstjerna

Etka pisze:nie mysle ze Didi umarla od Strongholdu ( Profender miala BiBi podawany nie Didi).
Byla juz nie za bardzo kiedy zdecydowalam sie jej podac, bardzo zaluje ze nie zrobilam tego od razu choc nie wiem czy cos to by pomoglo.
Była bardzo zarobaczona, glisty owinely jej jelitko, ale nawet tego nie podejrzewalam, zreszta wet tez nie i wcale sie nie dziwie bo nie miala na poczatku takich objawow. Zaluje ze nie przyszlo nam do glowy otworzyc ja w sobote kiedy miala jeszcze szanse.
Nieiedy tak jest ze robale sa wszedzie i chocbysmy nie wiem jak walczyli nie wygramy z nimi :(


Może weterynarz wziął też pod uwagę i taką możliwość, w końcu "Dzięki" jego zaleceniu wykryłyśmy robale.
Co do pcheł.
Jak już mówiłam Tymek był raz na polu, ale na rękach, więc nie przyniósł niczego z zewnątrz. Muszę przyznać, że drapał się prawie od samego początku odkąd się u nas znalazł (o ile miało to podłoże pchelne), a pchły zobaczyłam w pierwszym tyg. jego pobytu u nas.

Nordstjerna pisze:Kilka postów wyżej pisalam:

Nordstjerna pisze: Przede wszystkim: nie dajcie się namówić na odrobaczanie środkami w pipetce, zakrapianymi na kark: był niedawno opisywany na forum przypadek śmiertelnego zatrucia kotki takim środkiem.
Po reorganizacji kompa nie mam teraz linka pod ręką, całą sprawę można znaleźć w wątku "Lubelskie tymczasy".


Nie czytacie uważnie. Tymek może zapłacić za to życiem.
Środkiem, który zatruł śmiertelnie kotkę z tamtego wątku był właśnie advocate.



Z tym się nie zgodzę, od razu zobaczyłyśmy na lubelskie forum, ale ma ono ok.80-90 stron, więc, co oczywiste, nie doszłyśmy do wątku zatrucia. Kiedy lekarz wyciągnął lek w pipecie zaniepokoiłyśmy się i specjalnie zapytałyśmy weta czy jest on bezpieczny bo podobno koty się nim zatruły. Odpowiedział, że tak, że jedyne niebezpieczeństwo może zaistnieć wtedy, gdy kot zje w/w środek.
Dlatego też, po zaaplikowaniu Advocate, trzymałyśmy Tymka na rękach aż do wyschnięcia środka (ok 1,5 h) i uważnie pilnowałyśmy by nie mógł tam dostać językiem. O tym, że jest takim kombajnem, nie wiedziałyśmy (no i że aż tak szkodzi na narządy).

Tymkowi podałyśmy parafinę wg Waszego zalecenia. Dostał 2 ml, to wystarczy? czy należy podać więcej? Oprócz tego zakupiłyśmy "lakcit" czy jakoś tak, na wzmocnienie, to ten, który je się przy antybiotyku.

Tymuś robi normalne kupy, ale nie widać w ogóle robaków. Na razie czekamy.

Jeszcze jedno pytanie, co z tym środkiem na osłonę wątroby i nerek? Znacie moze jakiś?

I jakim lekiem mamy odrobaczać Tymcia za pół roku?
Ostatnio edytowano Czw gru 18, 2008 18:47 przez inciula, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Tymcio by ~inka~

inciula

 
Posty: 32
Od: Czw gru 04, 2008 21:20
Lokalizacja: Bochnia

Post » Czw gru 18, 2008 18:34

Obrazek
Ale narozrabiałem! :D Co by tu jeszcze spsocić? :twisted:
Obrazek
Patrzcie jakim jestem dużym kocurkiem :!: :!: :!:
Obrazek
Dość tych zdjęć. Jeszcze troszkę i podrapię obiektyw
Obrazek
Tymcio by ~inka~

inciula

 
Posty: 32
Od: Czw gru 04, 2008 21:20
Lokalizacja: Bochnia

Post » Czw gru 18, 2008 19:16

Jeśli mały zachowuje się normalnie i ma apetyt to dobrze. Tak naprawdę to statystyka. To znaczy tak jak pisała Ewa: 4 koty tego nie odczują a 5-ty może bardzo odchorować (to tylko przykład). Właśnie dlatego pewnych preparatów należy unikać jeśli nie mamy pewności jak zwierzak zareaguje i jakie konsekwencje może wywołać jego podanie. Wszelkie środki typu spot-on zawsze powinny być ostrożnie stosowane u bardzo młodych kotów co dla mnie jest jednoznaczne z ich unikaniem. Trudno wymagać od każdego właściciela aby znał możliwe zagrożenia jakie niesie podanie konkretnego środka. Od tego jest wet ale niestety nie zawsze to tak działa.
I jeszcze raz napiszę. Izolowanie Tymka nie ma sensu. To nie jest choroba zakaźna. Możesz być pewna że jaja kocich i psich glist przynosicie regularnie do domu na butach.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 18, 2008 19:18

Przede wszystkim: Tymcia nie oblazły glizdy.
To jest zupełnie normalne, że kociaki są zarobaczone. Jednokrotne ani dwukrotne odrobaczenie nie wystarczy, bo glista ma taki cykl rozwojowy, że trzeba powtarzać kilkukrotnie. Najlepiej OSTROŻNIE, bo zbyt radykalne odrobaczanie może doprowadzić do śmierci kota z powodu zatrucia toksynami rozkładających się masowo robali. Zarówno toksyny z martwych, rozkładających się robali, jak i sam środek na odrobaczenie uszkadzają organy wewnętrzne kota i mogą doprowadzić do śmierci.
Dlatego mocno zarobaczone kociaki odrobacza się nawet kilkukrotnie połową dawki, przewidzianej przez producenta na daną wagę ciała.
Właśnie po to, żeby nie wybić wszystkich robaków na raz.
I dlatego powinno się przez pierwszych kilka razy odrobaczać nie totalnym środkiem na wszystko, a środkiem selektywnym, tłukącym jednorazowo np. tylko robali obłe (glisty) albo tylko robaki płaskie (tasiemce, przywry). I opiekun kota po adopcji powinien go jeszcze kilkakrotnie OSTROŻNIE odrobaczać.
Po każdym odrobaczeniu wymagane jest dwa tygodnie przerwy, żeby organizm oczyścił się z toksyn i zregenerował, a następnie tłucze się kolejne pokolenie robali.

U nas, przed wyjazdem do _Elzy, Tymek został dwa razy odrobaczony środkiem zwalczającym wyłącznie glisty. _Elza dostała od nas tabletkę aniprazolu do zastosowania u niej (aniprazol zwalcza glisty i tasiemce).

Niestety, nie wszyscy weci zachowują taką ostrożność, zwłaszcza że zazwyczaj opiekun chciałby, żeby zwierzak był jak najszybciej czyściutki i bez żadnych obcych. Nawet kosztem jego zdrowia.
Dotyczy to nawet najlepszych wetów, z czym miałam się okazję zetknąć osobiście. Przez mój dom przeszło już wystarczająco dużo zarobaczonych kotow, że naprawdę wiem o czym piszę. :roll:

Czy wiesz, że odrobaczenie takim środkiem jak profender, advocat czy stronghold może wywołać u kota zapalenie płuc, jeśli w mocno zarobaczonym organizmie rozkładowi ulegną stadia rozwojowe glist bytujące w płucach?

O tym, czy bezpośrednią przyczyną śmierci DiDi było zatkanie robakami (czy też "owinięcie jelita"), czy zatrucie strongholdem, czy też strongholdem+toksynami robali, jednoznacznie mogłyby powiedzieć badania krwi, których nie wykonano, a po śmierci sekcja, której również nie wykonano. Jakby jednak na to nie spojrzeć - odrobaczenie jest zabiegiem bardzo niebezpiecznym dla życia i zdrowia kota. Nie wszyscy o tym wiedzą, często jest to lekceważone, ale samo odrobaczenie jest znacznie bardziej niebezpieczne, niż życie z robakami w brzuchu.

Przyczyną śmierci Naszki na pewno był advocat - zostały wykonane badania krwi, które jednoznacznie wykazały uszkodzenie nerek i bardzo silną mocznicę. Tam również wet twierdził, że advocat nie mógł być przyczyną zatrucia i że to jest bezpieczny środek. Twierdził tak do czasu, kiedy badania wykazały, że jednak był. :(

I jeszcze. Robak, który wygląda jak makaron i łazi po ogonie, to tasiemiec.
Nie glista. Glista sama nie wyłazi - przy dużym zarobaczeniu kot wydala ją z kałem, a sama glista wygląda jak kremowa, półprzezroczysta sprężynka.

A co do pcheł: tak jak zostało już napisane w wątku: Tymek po złapaniu pcheł nie miał. Na przeglądzie u wetki wypatrzyliśmy wszoły (nawet pani wet fotografowała je pod mikroskopem do swojej zawodowej dokumentacji) i został spsikany fiprexem w sprayu (fiprex lub frontline - ta sama substancja czynna) to środek o przedłużonym działaniu, działa ok. 1 miesiąca i zabezpiecza przed inwazją pcheł, wszy i wszołów. Pod działaniem fiprexu pojechał na tymczas do _Elzy. Jeśli coś złapał, to dopiero po upływie miesiąca od zastosowania fiprexu.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw gru 18, 2008 20:08

Witam
Na początek wytłumaczę moją córkę, która użyła języka potocznego nazywając robale glizdami :P
Dziękujemy za dokładne wytłumaczenie sprawy. Nadal natomiast nie dostałyśmy odpowiedzi, czy 2 ml parafiny wystarczyły, czy trzeba to powtórzyć? A jak tak, to kiedy? Jaką ilość? Kiedy odrobaczyć ponownie skoro dostał kombajn ? Czy za 2 tygodnie? Jakim środkiem?
Czy możecie polecić jakiegoś bocheńskiego weta?
Przestraszyły mnie te tasiemce w takich ilościach :evil:

A teraz po figlach Tymuś zapadł w wieczorną drzemkę.
Pozdrawiamy :lol:
Obrazek
Obrazek
~~w moim domku w Bochni~~

Bodzia

 
Posty: 38
Od: Wto gru 02, 2008 23:01
Lokalizacja: Bochnia

Post » Czw gru 18, 2008 20:32

Odrobaczanie to sobie na jakiś czas już darujcie. Najlepiej by było po prostu za jakiś czas zrobić mu badanie kupala aby mu niepotrzebnie nie podawać dodatkowych środków. Jeśli to tasiemiec (a pewnie tak jest, bo jego człony właśnie tak sie zachowują) to musielibyście zjeść żywiciela pośredniego (czyli pchłę na przykład :wink: ) aby było jakiekolwiek ryzyko dla was. Czy kupal był tłusty? Jeśli tak to by znaczyło że parafina już przez kota przeszła. Jeśli nie to można by mu jeszcze trochę podać aby mieć pewność, że padły tasiemiec nie zalega w brzuszku.

edit. A i jeszcze jedno. Tasiemiec to też standardowy "przyjaciel" kota. Trudno o miejskiego kota bez tasiemca.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Marmotka i 172 gości