No i na dzień dzisiejszy mam w domu znowu cztery futerka. Kocio Mrusio i Czareczek i dwie dziewczyny Tosia i Imka.
Przybywa za to kociąt przyblokowych. Wczoraj dzwonila do mnie znajoma z prośbą o pomoc. Ma kilka kociszek, które się ostatnio okocily. Boi się dalszego przychówku. Zwlaszcza, że znajduje mlode kocięta pozabijane przez istoty, które mienią się być czlowiekiem.
Oj trudne są to sprawy, gdy ci którzy powinni pomóc nie chcą tego robić.
W ochronie środowiska pan, który z racji swej funkcji powinien zająć jakieś stanowisko, "uprzejmie "powiedzial, że jak się dokarmia koty to znaczy że są one twoją wlasnością, a poza tym tyle dzieci jest glodnych, więc nie widzi potrzeby angażowania się w pomoc dla kotów.
Jednym slowem pomylil stanowiska pracy no i powolanie, ale na takiego zatwardzialego dupka nic nie poradzisz.
Chcemy postawić parę budek, ale nie wiemy czy powinnyśmy uzyskać zgodę i od kogo.
Ręce opadają i wszystko się burzy w środku i nic tylko chęć uciec od tego wszystkiego jak najdalej.
Tylko czy tam dalej też nie będzie tak samo?
