Kochana Okrusia, odeszla do kociego raju [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 11, 2008 6:52

Gem niestety to prawda-nie ma 100% pewności że opiekun okaże się odpowiedzialny :cry: dlatego gdy wcześniej myślałam o wyadoptowaniu Kubulka to brałam pod uwagę tylko domki z Poznania i okolic-tak, abym miała szanse częstych odwiedzin i kontroli. Takie było moje pobożne życze niejednak czy właściceiel wpuściłby mnie do domu to już inna kwestia. Ja mogę wiele chcieć-bo tak naprawdę mam prawo wymagać dla kotka wspaniałego domu ale rzeczywistość bywa różna. Dlatego jest mi bardzo przykro że taki los spotkał Okruszkę :cry:
W przypadku Kubusia zasmucające jest to że jego poprzedni właściciele nawet nie zadzwonili,nawet nie zaglądają do wątku (wiem, bo zadałam dwa pytania i cisza ). Nie wspomnę o tym, że nie odwiedzili Kubulka. Jednak najważniejsze jest to że teraz Kubuś ma domek w którym śpi zwykle do góry brzuszkiem :-)
Jolu trzymaj się. Zrobiłaś tak wiele dla koteczki. Jesteś wielka

Herbi

 
Posty: 1668
Od: Nie mar 16, 2008 13:44

Post » Śro cze 11, 2008 9:15

Opisze wam historie jej adopcji.

Okrusia poczatkiem pazdziernika zostala znaleziona na jednym z kielckich parkingow, bawila sie listeczkiem....
Miala chore oczka, swierzbowca usznego. W zwiazku z moja wizyta u dr. Garncarza, poproszono mnie zebym i Okrusie zabrala ze soba do Warszawy.
Wizyte mialysmy 6 listopada i od tego mniej wiecej momentu Okrusia byla u mnie tymczasowo.

Wlasciwie nie ja znalazlam ten dom, inne osoby pilotowaly jej adopcje, pozniej dostalam informacje ze jest sprawdzony domek w Czeladzi, dostalam numer telefonu, mialam sie tylko umowic na transport
oczywiscie Ci ludzie nie mogli po nia przyjechac, szukalam wiec okazji by ja zawiezc
jej przyszla opiekunka telefonicznie sparwiala wrazenie normalnej, kochajacej zwierzeta osoby, opowiadala o suni z chora lapka ktora juz kilka lat wczesniej adoptowala ze schroniska itp
dzwonila czesto zapytac jak z transportem

w koncu nadarzyla sie okazja, pojechalam
chociaz serce mi pekalo, tak trudno mi sie bylo rozstac, byla taka kochana..
i jakbym czula ze to jest zle, ze nie powinnam

nie pisalam nigdy o tym, ale w zwiazku z adopcja Okrusi toczyly sie rozmowy by pomoc im w zaszczepieniu ich pozostalych dwoch kotow, bo Okrusia miala przyjechac jako kotka po kk, i sie tego bano. Najpierw szczepionki mialy byc wyslane poczta, ale stwierdzono ze lepiej dac im kase. Kasa na czas nie doszla wiec ja przy adopcji Okrusi dawalam im 120zl (dwie szczepionki po 60zl)! jest to zapisane w uwagach umowy adopcyjnej.
Nie uwazalam tego za stosowne, ale nie ja umawialam sie na taki uklad.

Podczas rozmowy z tymi ludzmi, powiedzialam ze to tylko dwie szczepionki, a co ze szczepieniem Okrusi? niech wiec zrobia z tego 3, kupia tansze felovaxy.
Czy koty zostaly zaszczepione, to znak zapytania?

w grudniu okazalo sie ze Migosia, ktora z nia u mnie tymczasowala, jest nosicielka FeLV, poinformowalam ich o tym, poprosilam, by zrobili testy Okrusi. U mnie wszystkie pozostale koty mialy je przeprowadzone, wszystkie byly negatywy.
Umowilam sie na pierwsza wizyte poadopcyjna, odmowiono mi (mam zachowane smsy), pozniej byly swieta, w styczniu, kolejny raz mi odmowiono, w sumie trzykrotnie.
W polowie stycznia wyjechalam z Polski, wrocilam w polowie marca i wtedy niezwlocznie podjelam proby kontaktu. Udalo sie!

Wtedy zastalam u nich dwa kolejne, swiezo adoptowane zwierzeta, niewidomego psa Wondera i strachliwa sunie z Krzyczek.
Bylam porazona iloscia, 3 psy i 3 koty, to naprawde duzo, uwazalam ze nie maja na to warunkow.
Zwierzeta byly zapchlone.

Stad moja ogromna rozpacz, mam ogromny zal do siebie, ze jej wtedy nie zabralam.
Pytanie czy by mi ja wydali, ale jakims sprytnym manewrem moglam ja wykrasc. Zaczelam nawet knuc spisek, ale nie zdazylam go zrealizowac. Ja od marca chcialam ja wykrasc.
ktos powie na co czekalas?
Ludzie ktorzy mnie znaja wiedza z jakim osobistym dramatem sie borykam od marca, nie mialam niestety mozliwosci zorganizowania wszystkiego w tym czasie, zdrowie/zycie najblizszej osoby jest priorytetem.

W srode 28maja poznym wieczorem dostalam telefon: "Okrusia spala w szufladzie, jak ja wyciagalam zauwazylam ze ma biale usta, nie miala takich wczesniej..." przepraszala ze dzwoni, dlugo sie wahala czy tak zrobic.
Nadarzyla sie okazja by ja wykrasc, pod pretekstem badan i leczenia.
Zgodzili sie bez problemow ja "pozyczyc".
Na drugi dzien prosto z Onkologii z Gliwic pojechalam po kicie.
Reszte znacie..

To cala historia.
I straszliwy bol, ze moglam temu zapobiec.
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro cze 11, 2008 10:00

Najgorsze jest to, że emocjonalne skutki tego wszystkiego spadły na Jolę. Jola tylko Okruszkę wiozła. Nie ona znalazła ten dom. A jednak to ona martwiła się potem o Okrusię, monitowała "opiekunów", pisała prośby, rozmawiała...
To wszystko jest bardzo trudne...
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro cze 11, 2008 10:01

Ja też nie potrafię się pogodzić ze stratą Okruszki, zarejestrowałem się specjalnie na „Dogo” by obserwować poczynania pseudoopiekunów okruszki, by nigdy nie udała im się już żadna adopcja zwierzaka, wszelkie ich ruchy internetowe postaram się torpedować w zarodku…. Dlatego mnie ta strata tak strasznie zabolała, bo jest z nami Migotka. Migotka ma białaczkę, przy Migotce Okruszka była wielką kotką, Migotka dostawała interferon i inne medykamenty w celu ograniczenia skutków białaczki….. teraz „śmiga jak naoliwiona”, jest hersztem bandy stolikowej…. Okruszka nie musiała tak zakończyć życia, nie musiała gasnąć w naszych oczach, tak potwornie wyniszczony szpik kostny nie dał sobie rady z produkcją czerwonych krwinek, w ostatnich dniach miała wszystkie dostępne środki… interferon, erytropoetynę wysoko kaloryczne jedzenie itp. Nawet dostawała miazgę wątrobową……karmiona była co 1h by za bardzo nie obciążać jej organizmu wielkimi porcjami…. Nic, nic to nie dało, bo malutkie ciałko gasło i gasło………
Jola zrobiła wszystko co można było zrobić…..

Bakeneko

 
Posty: 633
Od: Wto cze 10, 2008 11:19
Lokalizacja: K-PAX

Post » Śro cze 11, 2008 11:15

Anitko, Tomku, pocieszacie mnie a wam tez serce peka, to u Was umierala, wy sie nia opiekowaliscie
tez przelaliscie morze lez

za pomoc bede dozgonnie wdzieczna

***

ta para, na dogo zostanie wpisana na czarna liste
nie dostana juz za posrednictwem tego forum zadnego zwierzaka, zadnego

Frotka (TOZ Krakow) zna te historie, za jej posrednictwem zostana tez wpisani na czarne liste fundacji VIVA, bo ponoc ta dziewczyna jest ich wolontariuszem :roll:

osoby, ktore pilotowaly adopcje psow sa poinformowani o tej sprawie, Tiger_ juz sie tutaj pojawila kilka dni temu
poradzilam im wizyte poadopcyjna, oraz sprawdzenie, czy pieniadze, ktore im przekazano na diagnostyke psa, zostaly wlasnie w tym celu spozytkowane

***
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro cze 11, 2008 14:51

Nóż mi się w kieszeni otwiera na myśl o tych ludziach, którzy uśmiercili Okruszkę :evil: bo inaczej tego nazwać nie można :evil:

Wczoraj po powrocie do domu wyprzytulałam, wyściskałam i wycałowałam mojego Gabrysia... Okruszka była do niego tak bardzo podobna! i do tego byli rówieśnikami!! 8O A on teraz waży z 4,5 kg!!

Boże, co za ludzie... :cry:

smoczyca3g

 
Posty: 2123
Od: Pon kwi 07, 2008 11:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro cze 11, 2008 21:05

To okropne Jolu. ale tak się zastanawiam jak w przyszłości minimalizować ryzyko takich sytuacji.

Herbi

 
Posty: 1668
Od: Nie mar 16, 2008 13:44

Post » Śro cze 11, 2008 21:52

biedna mała słodka Okrusia

płaczę razem z Wami :cry:

zły czas jakiś ostatnio, niesprawiedliwy
tyle smierci

biegają wszystkie razem...dokazują..brykają...

Spij spokojnie Okruszko [']
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Czw cze 12, 2008 8:40

tak...
słów brakuje :(

a raczej te, które się cisną pod palce nie nadają się na forum :evil:
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw cze 12, 2008 19:10

:cry: :cry: :cry:

Herbi

 
Posty: 1668
Od: Nie mar 16, 2008 13:44

Post » Czw cze 12, 2008 19:53

ciagly zal i smutek :(
rozpacz
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw cze 12, 2008 20:31

:cry: :cry: :cry:
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw cze 12, 2008 23:22

ciagle mam Cie przed oczami :(

kotenko malenka, nie zostawimy tego tak
tacy pyskaci a teraz milcza
dobierzemy sie im do tylkow
dla Ciebie, dla reszty zwierzakow
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw cze 12, 2008 23:45

brak mi słów na tych "ludzióff" normalnie krew mnie zalewa.... a najgorsze że takich patałachów jest mnóstwo :evil: :evil: :evil:

Herbi

 
Posty: 1668
Od: Nie mar 16, 2008 13:44

Post » Sob cze 14, 2008 16:59

Wraca to wszystko co jakiś czas...
Myslę o Okrusi.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 114 gości