Jakby nie dość było nieszczęść

zachorowała mała biała Pusia. Ma fatalne wstępne wyniki, jutro będzie pełna morfologia i różne inne. Jest zafafluniona, z trudem oddycha.
Przedwczoraj w nocy coś mnie tknęło i wstałam o 2.00. Znalazłam kicię na chodniku w przedpokoju. Wyglądała strasznie, oczy zaropiałe na brązowo, nos zapchany. Miała temperaturę. Dałam jej wtedy unidox, wpuściłam krople do oczu i zrobiłam inhalacje, no i zamknęłam ją natychmiast w klatce. Rano powtórzyłam ćwiczenie ale po powrocie z roboty okazało się, że nie jest wcale lepiej. Pojechaliśmy na ostry dyżur na Gagarina. Pusia dostała antybiotyk (Biotrakson) i inne leki i kroplówkę do domu. Lżejsi o 170,- wróciliśmy o 1.30 do domu, kroplówka skapała przed 4.00. Troch zostało na rano więc przed wyjściem powtórka, antybiotyk i do roboty. Po południu pojechaliśmy na Białobrzeską. Pusia ma pobraną krew i znów siedzimy w domu przy kroplówce. Pani doktor zrobiła jej badanie w kierunku parwowirozy (bo to tak wygląda) ale wyszedł ujemny, Zresztą Pusia była szczepiona. Nie wiemy co jej jest ale wygląda to bardzo poważnie i strasznie się o nią boję
