Zastanawiam się, czy jeszcze ktoś wogóle pamięta moją śliczną tymczasóweczkę Tosię, która w lipcu miała poważną operację otwartego złamania łokcia. Zastanawiam się, bo nie ma żadnego zainteresowania dziewczynką. Tosia to naprawdę koci aniołek, a tymczasem nikt nawet nie zapytał o nią do tej pory ani razu

. Tosieńka dużo wycierpiała - złamanie łapki, miesiąc chodzenie z nie leczonym złamaniem, potem operacja i bolesne wracanie do zdrowia. Teraz radosna, ruchliwa czeka na swój domek, taki na zawsze. Niestety - domku ani widu ani słychu. Wiem, są pilniejsze potrzeby. Ale jak długo Tosia ma czekać? Bardzo prosimy potencjalne domki o rozważenie kandydatury Tosi. Gdybym mogla się jeszcze dokocić, ani chwili nie wahałabym się żeby wziąć Tosieńkę.