Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 29, 2006 19:08

anie -Twoje kotki są młodziutkie, więc dam sobie rękę uciąć, że prędzej czy później dystans zniknie. Na razie oba kotki zaznajamiają się ze sobą. Jeszcze usłyszysz dzikie wrzaski i tupoty -gwarantuję! :wink:

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 29, 2006 21:38

Pytasz o wspomaganie zabawy...Tika zastosowała dwa sznurki z supełkami na końcach - zadziałało, mimo, że parka nadal nie pała do siebie miłością, a o wylizywaniu uszu nawet nie ma mowy... Jeżeli oboje są w zabawowym nastroju, to w końcu zajarzą, że najlepiej bawić się sobą wzajemnie :D Z radością czytam o takich dokoceniach, zwłaszcza, że u nas mija 5-ty miesiąc i nic :( ale ja mam dwoje dorosłych z charakterem, no i jak one się polubią to ja chyba całą noc będę świętować :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon sty 30, 2006 13:24

izaA pisze:Z radością czytam o takich dokoceniach, zwłaszcza, że u nas mija 5-ty miesiąc i nic :( ale ja mam dwoje dorosłych z charakterem, no i jak one się polubią to ja chyba całą noc będę świętować :D

No, chyba nie sama, bo ja czuję się już zaproszona na tę imprezę :wink:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon sty 30, 2006 14:11

Wpadniesz do stolicy, czy ja mam odwiedzić starą? Oczywiście, możemy świętować razem, ale bez kotów...bo znów będą się stresować :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon sty 30, 2006 15:29

izaA pisze:Wpadniesz do stolicy, czy ja mam odwiedzić starą? Oczywiście, możemy świętować razem, ale bez kotów...bo znów będą się stresować :D

No i dobrze, nam też się coś od życia czasem należy, a co!
Co do miejsca, to jak wolisz.
Daj tylko znać, kiedy mam lecieć kieckę kupować :wink:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pon sty 30, 2006 18:48 przyjaźń

Był u mnie kot (były kocur), który sam sobie mnie wybrał mając ok. 4 miesięcy. Wydawało mi się, że się nudzi - ponieważ cały dzień jest sam. Nim do mnie przyszedł chciałam mieć rasowego maine coona, więc do mojego-naszego domu trafiła 4,5miesięczna piękność, gdy miał już mnie na wyłączność przez dwa lata. Przez cały tydzień było warczenie, prychanie, ostrzegawcze unoszenie łapy z wysuniętymi pazurami, plucie, gdy znajdowała się za blisko. Ona po prostu go omijała, jakby nie zauważając. Aż nagle... patrzę i oczom nie wierzę :) Mój kocur myje małą, a ona podaje do mycia jedną lapkę, drugą.. potem mordkę, jedno uszko, drugie i przymilnie świergoli. Teraz razem urzędują na kocim stojaku na wysokości 180 cm, obejmują się, ale i gryzą, polują na siebie i gonią... Miłość kwitnie. Trzeba tylko cierpliwie przeczekać.
iramis

Beitiris

 
Posty: 4
Od: Pon sty 30, 2006 18:14
Lokalizacja: stolica

Post » Pon sty 30, 2006 18:59

Mhmmm, mówisz tydzień....Otis jest z nami od 2-go września i on Soni to by chętnie łepek urwał a nie uszka wylizał :evil: , ale i nas widać postępy, cóż niektórzy muszą być baaaaaaaaaaaaaaaardzo cierpliwi :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lut 17, 2006 15:29

bechet pisze:
izaA pisze:Wpadniesz do stolicy, czy ja mam odwiedzić starą? Oczywiście, możemy świętować razem, ale bez kotów...bo znów będą się stresować :D

No i dobrze, nam też się coś od życia czasem należy, a co!
Co do miejsca, to jak wolisz.
Daj tylko znać, kiedy mam lecieć kieckę kupować :wink:


Uwaga daję znać, możesz szukać kreacji :D Dokocenie przebiegło pomyślnie :!: Tylko wyglądać wylizywania uszu i takich tam. Razem robią wszystko: bawią się, siłują chodzą z góry na dół, pchają się na moje kolana i śpią na mnie, kiedy legnę na kanapie przed telewizorem. Noc spędzają oddzielnie, ale to wybór Soni, ona prawie nigdy z nami nie spała, ale za to rankiem już nas nie budzą, tylko siebie wzajemnie, co mnie oczywiście ogroooooooooomnie cieszy. Wszystko mnie cieszy bardzo i chyba jestem trochę zakręcona. Świętowanie czas zacząć :!: :!: :!: W szóstym miesiącu od dokocenia i drugim miesiącu kuracji kroplami d-ra Bacha (wątek w podpisie) mam wreszcie dwa szczęśliwe koty w domu. A to, jak ja jestem szczęśliwa chyba widać :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob lut 25, 2006 21:59

Odświeżam wątek, ponieważ pilnie potrzebuję pomocy.
Na mój wątek mało kto zagląda niestety, więc może tutaj ktoś mnie dostzreże i nam pomoże.
Mój kocur rezydent (kastrat) ma obecnie 3 lata, jest u nas od kociątka. Przybyła do nas Figa - roczna, lękliwa koteczka (również wysterylizowana). Mija miesiąc, a kotki nie dogadują się. Behemot goni mlodą, a ona jest wystraszona. Żal ich oboje.
Czasem jest tak sielankowo:

Obrazek
Ale wieczorem lub rano... Behi zachowuje się jak "pies ogrodnika". Sam nie chce się udzielać w zabawie, i koteczce też nie da. Poluje na nią. A taka jest wylękniona.

O tym jak ma się sytuacja tutaj - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=36771&start=150

Figa moze w każdej chwili wrócić do wolantariuszek z łodzi, któe nam ja przywiozły, ale to ostatecznosć. Przywiązaliśmy się do niej bo jest przekochana.
Tutaj już nie chodzi o wzorowa kocią przyjaźń , ale o wzajemną akceptację. Tyle tutaj doswiadczonych kociarzy, nie wierzę że nikt nam nie może pomóc.
Proszę :cry:
Obrazek

Ukradły mi po kawałku serca... Behemot, Figelotka, Pirat, Rutka, Burratino...

olifka1

 
Posty: 1283
Od: Czw sty 05, 2006 19:00
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Sob lut 25, 2006 23:41

olifka, jak patrzę na te zdjęcia, to wydaje mi się, że nie jest tak źle..
Może dostaw jeszcze jedną kuwetkę.. :?
A jak jest przy jedzeniu?
Czy, jak wychodzisz, to oddzielasz je od siebie, czy są razem?

Odnoszę wrażenie, że Twój rezydent jest po prostu zazdrosny o nowe futro i konkurencję do miziania.. :twisted:
Nie wiem co Ci poradzić tak na odległość.. Ale może oprócz wątku na którym teraz piszę, warto żebyś poczytała i ten..
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27855
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie lut 26, 2006 10:53

aamms pisze:Nie wiem co Ci poradzić tak na odległość.. Ale może oprócz wątku na którym teraz piszę, warto żebyś poczytała i ten..
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27855


Czytam, czytam. Aż 60 stron, ho ho :)

Z jedzonkiem jest tak, ze Figa zaraz przybiega do miseczki, a Behi nie jest takim łakomczuchem - przyjdzie potem, potrafi przez całe dopołudnia delektować się śniadaniem - po trochu, od czasu do czasu. Stawiamy mu miseczkę na blacie kuchennym, żeby mu ten mału łakomczuch nie zjadł. Figa jest niskopienna :)
Czasem zdarza się, ze oba mają ochotę na jedzonko - pzychodzą oboje i mogę spokojnie postawić miseczki blisko, bo w odległości ok. pól metra. I spokojnie sobie jedzą. Tzn Figa wciąga i czeka aż Behemot odejdzie od swojej, zeby ewentualnie dokończyć za niego :twisted:
Z suchym jest inaczej - tutaj rywalizacja kto komu wyje z miseczki.

W domu mieszka z nami babcia, ale jest osobą niepełnosprawną i boję się zostawiać ją z kotami, któe nie do końca się zaakceptowały. Dlatego Figusię zamykam w pokoju, z miseczką, myszkami do zabawy i prowizoryczną kuwetką ( kupimy jutro prawdziwą :oops: ), co nie bardzo jej się podoba, bo wygryzła w okolicahc futryny kawał tapety :?
Obrazek

Ukradły mi po kawałku serca... Behemot, Figelotka, Pirat, Rutka, Burratino...

olifka1

 
Posty: 1283
Od: Czw sty 05, 2006 19:00
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Nie lut 26, 2006 16:47

A co w przypadku gdy agresja się nasila i to nie kota-rezydenta ale kota tymczasowego, czy takiego który jest od niedawna.
Ataki doszły już do takiego nasilenia, że nie ma możliwości by koty były razem. Także mieszkanie jest podzielone na 2 części co dość mocno utrudnia życie i ogranicza możliwość biegania domowym kotom.
Na Aylin Ciapek skacze na grzbiet gdyby nie biegła z brzuchem przy ziemi pewnie szczelił by jej kręgosłup. Koszmarny widok. Leżąc na niej okłada ją łapami. Kotka, która już swobodnie chodziła po domu nie wychodzi spod łóżka całe dnie mimo zamykanego pokoju.
Z Neską gonią się tak, że demolują wszystko co mają na drodze.
Także bije ją, goni, drapie, zrzuca.
Też ograniczone kontakty do minimum czyli jak Ciapek przemknie gdzieś pod nogami.
Wczoraj napadł Kobre. Kotke która szuka bliskości z kotami i wobec nich nie jest agresywna. Wskoczył na nią i gryzł ją i szarpał za kark. Być może takie są zwierzęce prawa nie obchodzi mnie to. Nie będę spokojnie patrzyła jak półdzikie kocie ma oczy jak pięciozłotówki ze strachu a 5kg kocur się nad nią pastwi. Bo moim zdaniem to wyłącznie agresja i lanie tych kotek.
Nie polepsza się tylko się pogarsza. Szukamy dla niego domu ale marnie to widze. Myślę, że nie zawsze koty się dogadają.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

Post » Pt mar 31, 2006 20:47

Trzy dni temu pojawiła się w naszym domu Lady- tricolorka - adoptowana za pomocą wrocławskiej strony internetowej wolontariuszek.
Dołączyła do naszych dwóch kocurów - kastratów - Cytrus ma 1 rok 7 miesięcy , Kropek , 1, 6 miesięcy.Kotka jest w podobnym wieku - 1 rok i 2 miesiące. Pierwszy dzień - kocury zamieniły sie w koty elektryczne.Na widok "obcego" po prostu je zamurowało.Cytrus- brytyjczyk- w obliczu tego zaskakujacego dla niego wydarzenua po prostu sie ewakuował na szafkę w kuchni. Kropek zaś syczał , warczał , prychał i gulgotał.Kotka siedziała głównie za kanapą.On warował w poblizu. Na drugi dzien kotka próbowała wychodzić ale koty , juz oba ciekawe biegały za nia krok w krok.Bała się i uciekała , a one za nią...Więc znowu siedziała za kanapą.
Wczoraj miałam wrażenie ,ze koty juz się troche oswoiły i przynajmniej pozwalały jej przejśc w poblizu,ale przy próbie podejścia to ona warczała i młociła łapą.Podobnie jak próbowały zajrzec za kanapę prała łapą równo.Dzis jak wróćiłam z pracy siedziała pod łózkiem u córci w pokoju a kocury lezały w poblizu.Nie wiem czy sie cos wydarzyło - kota troche osowiała.Potem dzieci i dziadek zameldowali ,ze wymiotowała, więc pognaliśmy do weta. Na razie - brytol zachowuje spokój i sie nie narzuca - wydaje mi się ze jest po prostu zaciekawiony .Ale jak na niego nasyczała to się nie pcha.Kropek bardziej ja przesladuje niestety.Ciągle sie kręci w poblizu . obserwuje i próbuje podchodzić blizej - ale ona syczy i wali łapą.
Będziemy obserwowac i czekać.Na razie siedzi znowu pod łóżkiem - pusciła pawia po wizycie u weta i vethmincie.W poniedziałek jedziemy znowu - ma niestety dziąsła i zęby w złym stanie. Nie je suchego wcale i w ogóle niejadek z niej raczej.Może też samopoczucie ma wpływ na jej humor...No nic - napisze wkrótce jak minął weekend.

meggi42

 
Posty: 78
Od: Pt mar 31, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 01, 2006 9:47

Czekamy na relację. Ten brak apetytu to może być także stres, nie dość, że nowy domek to jeszcze z dwoma ciekawskimi :D Trzymamy kciuki :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob kwi 01, 2006 11:26

Chyba powinnam zmienić wątek. O zaprzyjaźnieniu sie na razie nie ma co mówić.Kotka wymiotowała wczoraj cały dzień żółta pianą. Nie je , nie pije.Pognalismy do weta.Dostała kroplówke, zastrzyk przeciwwymiotny i siedzi pod kanapą. Biedna jest- moje koty jakby czuły - zostawiły ja w spokoju i spią...Ja się martwię, bo kotka nie była szczepiona.Czy to moze być panleukopenia? Ma podwyższoną temperaturę.Boje sie o moje pozostałe dwa koty...Co prawda były szczepione, ale chyba pognam znowu je zaszczepic, bo umrę ze strachu...

meggi42

 
Posty: 78
Od: Pt mar 31, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 107 gości