W drodze powrotnej do domu usłyszeliśmy z TŻtem kocię miauczące spod maski czyjegoś auta. Darło się na pół osiedla, oczywiście nikt się nie zainteresował poza nami. Miałam nadzieję, że minie trochę czasu zanim na nowym osiedlu uznają mnie za kociego oszołoma ale obawiam się, że pełzanie wkoło auta i głośne miauczenie, żeby wywabić malucha skutecznie zakończyło okres kiedy mogłam uchodzić za normalną osobę 
Chłopak biegał pod autami i właził to z przodu kół pod maskę, to z tyłu w bagażnik, nie było letko, ale dał się złapać na żarcie i moje miauczenie 
Mały chwilowo był u mnie w łazience, ale został na szczęście eksmitowany do Eweliny, bo u mnie musiałby minimum 24h kiblować, pewnie by był mocno wystraszony odgłosami wymiany drzwi, a i potem też by było ciężko logistycznie (na wakacje na 2 tygodnie będą u mnie jeszcze dwa chłopaki od Eweliny siostry). U Eweliny ma calutki pokój, a jak się podleczy to będzie brykał z resztą kociarstwa (u mnie dodatkowym problemem jest też zawsze koegzystencja z Franią). Glut jest prześwietny, ma ok. 2 miesięcy, koci katar, wilczy apetyt, widoczne jajka i jest z ubarwienia wilczurem (czarna sierść z białym podszerstkiem). Jak się podleczy to za jakiś miesiąc z hakiem będzie do adopcji.https://www.facebook.com/GrupaNeko/phot ... =1&theater
W przyszłym tygodniu będę u Hildebranda i zobaczymy, co on powie. 
Wprawdzie nie po filmie ale dziś po południu wpada do domu Ewelina i mówi "Zbieraj się, idziemy po rodzeństwo Robina". 
Trójka kociaków z mega kk, dwa miały na amen sklejone oczy. Dziewczyna o umaszczeniu jak Robin, whiskasowa panienka i bury chłopczyk. Chude strasznie, głodne. Matka trochę syczała ale po nałożeniu jedzenia wsuwała i tylko patrzyła jak wybieramy z budki maluchy. Jak tylko się uda załatwić jakaś miejscówkę to ją łapiemy na serylkę, na razie muszę ją wyczaić żeby dać jej proverę, właśnie wróciłyśmy 
