
Dziś na FB Anetka napisała:
Tata ostatnio podzielił się z Mietkiem wędzoną rybą. Opowiadał, że jak się zabrał za jedzenie (mój Tata), to Mieciu od razu przybiegł do kuchni. O mało co nie wskoczył do talerza, łasił się i prosił, więc Tata wydzielił mu porcję na miskę. Ziomek powąchał, już miał zrobić gest zakopywania łapą, ale się zreflektował, że nie wypada tak ostentacyjnie wybrzydzać, kiedy ktoś częstuje, więc tylko odszedł od misek. Może dla większości osób już dawno było to jasne, ale mówię to oficjalnie: Mieciu z nami zostaje!!!
Anetko - DZIĘKUJĘ

Za najlepszy, jaki sobie mogłam wymarzyć dom dla zwykłego buraska!
Za cierpliwość i dar przekonywania!
I za to, że teraz, w zimne, mokre dni i noce nie muszę się martwić, że chudziutki, samotny kotek czeka pod krzakiem na człowieka, który okaże mu serce.