» Czw sty 26, 2012 12:01
Re: Kiedy śmierć nas rozłączy- kocie staruszki tracą dom :(
Tak jakoś tu pusto.
A ja chcę się pochwalić.
Dzisiaj rano, już wychodziła do pracy, a tu Lusia (jeszcze trochę wychudzona czarno-biała) donośnie mnie przywołała. Usiadłam obok jej posłanka, a ona weszła mi na kolana. Sama. Ponieważ się spieszyłam to delikatnie wsadziłam ją z powrotem do posłania, ale ona zaprotestowała i znowu uwaliła mi się na kolanach i mrużyła swoje jedno oczko. Słodziak. Z wielką przyjemnością spóźniłam się do pracy. Mogę chyba już powiedzieć, że kociczki mnie i moją gromadkę zaakceptowały. Wczoraj jak wróciłam do domu, to Lusia okupowała (jeszcze niezbyt pewnie) miejscówkę Julki - hamak na drapaku.
Natomiast Lesia (śliczna, delikatna buraska) chodzi cały czas za mną. Tam gdzie ja to i ona i dopomina się pieszczot. Ma trudności z wskoczeniem na fotel czy łóżko, więc głośno prosi o podsadzenie. Fizycznie jest mniej sprawna od starszej Lusi - ta skacze po meblach prawie jak nastolatka.
Wczoraj odwiedziła nas b. spokojna i towarzyska, też już nie młoda, suczka Sonia. Troszkę się najeżyły, ale nie było paniki i uciekania w ciemne kąty. Z bezpiecznej odległości obserwowały, jak ocierają się noskami na przywitanie pozostałe moje koty.
Zauważyłam, że dużo piją. Czy może jest prawidłowe, czy może powinnam wybrać się do wet.
Mam zamiar to zrobić, ale trochę później, jak już poczują się pewnie u mnie , no i jak dostanę ich książeczki lub inną dokumentację ich zdrowia.
AGA [*] (1997 - 1.11-27.11.2011) -
tak bardzo mi przykro, że nie potrafiłam Tobie pomócLESIA [*] (1997 - 21.01-07.03.2012 -
Kochanie, nie udało nam się. Przepraszam LUSIA [*] (1993 - 21.01-16.12.2012 -
Cichutko żyła, cicho odeszła.Myszeńko, pusto jest bez ciebie.