Ja mysle, ze ona musi to wszystko spokojnie przeczytac i zrozumiec. Dajcie jej troche czasu. Zalozyla wątek wczoraj. Spokojnie, ja wierze, ze zrozumie zasadnosc kastracji/sterylizacji.
I nie podobaja mi sie te posty z gory negujace jej zachowania.
Moderator: Estraven
akapi1986 pisze:vega013 pisze:Akapi, zauważ proszę, że cały czas traktuję Cię bardzo poważnie i przedstawiam merytoryczne argumenty, ale odnoszę wrażenie, że nic z tego, co piszę, jakoś do Ciebie nie dociera. Napisałam raz, potem zacytowałam swoją wypowiedź myśląc, że to jakoś umknęło Twojej uwadze.
Wstawię więc ponownie:vega013 pisze:Przekaż proszę koleżance, że sterylizacja chroni kotkę przed:
- ropomaciczem, które nie zauważone we wczesnej fazie prowadzi do śmierci kotki,
- nowotworami narządów rodnych,
- nowotworami gruczołu mlekowego,
- destabilizującym psychicznie rujkom.
Twój kot również zyska dzięki kastracji, ponieważ uniknie:
- nowotworów układu płciowego, przepuklin i schorzeń prostaty,
- możliwości zarażenia nieuleczalnymi wirusówkami (FIV - odpowiednik ludzkiego HIV, kocia białaczka) podczas walk z zarażonymi samcami o samice albo podczas kopulacji z zarażoną samicą,
- włóczęgostwa - nie będzie widział sensu w łażeniu i szukaniu kotek do zapłodnienia.
Jak więc widzisz, jest to profilaktyka, i to najskuteczniejsza. Koty po tych zabiegach absolutnie nie tracą kociej natury. Właściwie ani je to ziębi, ani grzeje.vega013 pisze:Mnie też wydawało się, że kastracja to nie wiadomo jaka operacja. W rzeczywistości:
- Kiciunio, mój pierwszy w życiu kot, rodowodowy pers, był kastrowany przy mnie. Zabieg trwał kilka minut, nie widziałam nawet kropli krwi. Następnego dnia oniemiałam, kiedy kot mi zaczął skakać po meblach. Nikt go nie zmuszał, gdyby odczuwał ból, to by nie skakał.
- Filunio musiał przez jeden dzień odespać narkozę. Wstawał do jedzenia, chodził do kuwety i spał. Drugiego dnia już brał udział w dzikiej gonitwie po drapakach i meblach.
- Kubuś od razu po wypuszczeniu z transporterka zaczął gonić piłeczkę.
- Pancunio po przyniesieniu do domu był bardzo niezadowolony, że nie ma jedzonka. Biedny starał się wylizać pustą miskę. Potem zareagował na zaczepkę Oliwki i zaczął się z nią bawić.
Jeszcze odrobina informacji:
Zwierzęta nie wiążą posiadania narządów rodnych z własną seksualnością. Rozród jest tylko instynktowną potrzebą przedłużania gatunku, która po zabiegu kastracji całkowicie znika. Kastracja wbrew pozorom nie powoduje problemów hormonalnych. Funkcję po części przejmuje przysadka mózgowa, dzięki czemu pozwala na zachowanie równowagi hormonalnej organizmu. Nieprawdą jest też, iż zabieg powoduje nadmierne tycie i nadwagę. Nie tyje się z powietrza. Jest to spowodowane przekarmianiem zwierząt i zbyt małą ilością ruchu. Po zabiegu zapotrzebowanie na pokarm jest mniejsze – organizm nie traci energii na przygotowanie do rozrodu. Należy odrobinę zmniejszyć ilość podawanego pokarmu lub podawać karmę typu light, jeśli zauważymy tendencję do nabierania masy ciała. Kastraty nie zapadają częściej na choroby układu moczowego. Ryzyko zachorowania jest kwestią niezależną od przebycia zabiegu, tylko osobniczą. Stwierdzenie, że po zabiegu drastycznie zmienia się charakter zwierzęcia, staje się ono leniwe również nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. Owszem, zanika chęć przedłużania gatunku u samic, zmniejsza się chęć do walki o terytorium i samicę u samców i związana z nią nerwowość. Charakter nie ma związku z narządami rozrodczymi. Mniejsza ruchliwość spowodowana jest raczej zbytnim dokarmianiem i nadmiernym tyciem.
Czy mogłabyś to wreszcie przeczytać?
Sorry ale
CZYTAŁAM,ale po 1 nnie jestem w stanie na wszystkie odp. udzielić odpowiedź z tego w względu ,że nie siedze cały dzień przedkompem a po 2-jaką mam pewność,że to co pisałaś jest prawdą i z jakich źródeł masz te informacje, które po częsci mogą wydawać sie nawet prawdziwe, jak chcesz to pisz na pw, bo pisałam ,że juz w tym miejscu się nie udzielam
akapi1986 pisze:Sorry ale
CZYTAŁAM,ale po 1 nnie jestem w stanie na wszystkie odp. udzielić odpowiedź z tego w względu ,że nie siedze cały dzień przedkompem a po 2-jaką mam pewność,że to co pisałaś jest prawdą i z jakich źródeł masz te informacje, które po częsci mogą wydawać sie nawet prawdziwe, jak chcesz to pisz na pw, bo pisałam ,że juz w tym miejscu się nie udzielam
akapi1986 pisze:jaką mam pewność,że to co pisałaś jest prawdą i z jakich źródeł masz te informacje
Użytkownicy przeglądający ten dział: maatohewetbi, Wojtek i 83 gości