Składam relację z pierwszego wspólnego weekendu z Racuszkiem
Od sobotniego popołudnia kiedy ją zabraliśmy do dzisiejszej nocy nic nie zjadła,nie piła ani się nie załatwiła co powoli zaczynało nas bardzo martwić.
Siedziała właściwie cały czas pod tą nieszczęsną szafką w kuchni gdzie miejsca dla niej prawie nie było.Byliśmy zdziwieni,że dała radę się w ogóle tam wbić.
Postanowiliśmy oswajać ją "po dobroci" tzn żadnego przytulania,gonitw czy robienia czegokolwiek na siłę,ona jest dokładnie taka jak pisała Sis bardzo ciekawa człowieka ale z drugiej strony bardzo nieufna więc uznaliśmy że oswajanie przez olewanie to będzie to
Odseparowaliśmy koty od siebie i narazie Racuch poznaje nas oraz kuchnie i duży pokój,chcemy aby najpierw poznała lepiej otoczenie,nas,przyzwyczaiła się do domowych dzwięków i zapachów potem zarzucimy na tapete nasze futra
Racuszek faktycznie lgnie do innych kotów.Z Farcikiem było już nawet małe buzi-buzi,strasznie się cieszyliśmy, a ten gupol później wziął i zaczął na nią tak syczeć,że znowu zwiała do kuchni.Felek się z kolei tak jej boi,że nawet do pokoju nie chce wchodzić

Wiedziałam,że to cykor.
Podsuma jest taka-było już siusiu,kupa oraz pierwsza kolacja

Mały chyba mały przełom
Zdjęcia będą za jakiś czas bo narazie to byście zobaczyły tylko ogon koty wystający zza kuchenki
