Hania wczoraj o mały włos nie odeszła by od nas

Po podaniu narkozy zaczęły się kłopoty z serduszkiem. Przestawało bić , potem biło jak szalone. Wet zadecydował natychmiast Hanię wybudzić i nie podejmie się przynajmniej w najbliższym czasie operować jej oczka / może ktoś inny/. Był zresztą zdziwiony ,że w tak krótkim odstępie od poprzedniej operacji ma być usunięte drugie oczko i to u tak młodziutkiej koteczki. Widział poprzednio to oczko i twierdzi że jest teraz w dużo lepszym stanie. Hania nie cierpi , nie widać aby chociaż troszkę ją bolało. Jest prowodyrką wszystkich zabaw , bijatyk , chodzi po najwyższych półkach , ma apetyt. Poprawa wyglądu oczka zaczęła się wtedy kiedy odstawiłam krople , maści. Przestała je trzeć łapką i nie jest już w ogóle zaczerwienione i zmienione zapalnie. Gałka zmniejszyła się na tyle ,że Hania zamyka oczko bez problemu , zwłaszcza podczas dzikich harców z dużo większymi kotami. Wczorajszy dzień spędziłam na czuwaniu przy Hani , najpierw do południa u weta, później w domu pod telefonem ,aż wieczorem sama wylądowałam na izbie przyjęć z początkiem zapalenia płuc / grypa od 3 tygodni/. Myślałam ,że to ze stresu dostałam ponad 40 stopni temp. ale okazało się ,że to rozwinęła się choroba , podczas której nie leżałam ani jeden dzień.
