Wczoraj był jeden z najważniejszych dni maluchów.
Dwa z nich tj. Duży i Mała pojechały do swoich nowych domków

!!!!!!!!!!!!!!!
Mam nadzieję,że będą szczęśliwe i bezpieczne. Podpisaliśmy umowy adopcyjne, będziemy w kontakcie. Nie pisałam wcześniej,żeby nie zapeszyć.Poza tym musiałam się sama pogodzić z tym faktem. Chodzę po domu i jakoś strasznie w nim pusto. To ironia, długie dni czekałam na ten jeden, kiedy oddam maluchy, a jak już nadszedł smutno mi... Chyba mam syndrom opuszczonego gniazda i chce mi się płakać, bo już tęsknię...
Na pociechę został mi Biało-bury synunio też już "zaklepany", ale będzie odebrany dużo później.
Wszystko, póki co, dobrze się skończyło, cała moja przygoda z maluchami. Dziękuję wszystkim , którzy m pomogli i wsparli psychicznie. Dziękuję Kejt za bycie zamienną mamą zastępczą

i Jej Koledze

za sponsoring kociego żarełka i wizyt u weta. Ja1 dziękuję za podnoszenie wątku w celu bycia na 1 stronie

i szukania domków. Dziękuję osobom, które pomogły zrobić ogłoszenia dla maluchów. Basi za Jej złote rady
WSPÓLNIE URATOWALIŚMY TE TRZY KOCIE ISTNIENIA!!!!!!
Mimo wszystko nie odeszły w męczarniach jeden po drugim, jak mnie straszono w pierwszych postach. Naprawdę warto było o nie walczyć i nie pozwolić ich uśpić. Piszę to na pocieszenie tym, którzy znajdą się w takiej jak ja sytuacji. Jedyna porażka to fakt,że ich mama nie została złapana i wysterylizowana. Nie wiem nawet czy pojawia się przy okienku piwnicznym, pani, która karmi tam koty nie potrafi powiedzieć. Ale wkrótce będę łapać kotki do sterylizacji z tamtej okolicy, może trafię na nią? Cóż nie uratuję wszystkich kotów na świecie i tak poświęciłam moim maluchom dużo ze swego życia, nieprzespanych nocy i nerwów. Ale patrząc na ich umazane w jogurcie , serku i puszce nosy

, ich małe ciałka brykające w słonecznych promieniach , twierdzę,że warto było!