Zofia&Sasza pisze:paulina777 pisze:W miejscu z którego zostały zabrane jest epidemia, wszystko jest zmutowane do tego stopnia, że nie da się tego leczyć. Układ odpornościowy po pp jest tak zniszczony, że łapią każdy syf. Nie wiem o co chodzi z tym zapaleniem płuc… Jestem załamana. Wszystkie mają duszności. Maluchy mają koce elektryczne, termofory i są w najcieplejszym pomieszczeniu w domu, wszędzie mają koce. Dostają wszystko co tylko można na podniesienie odporności. Antybiotyki nie działają na gluta. Nikt nigdy nie miał takiej sytuacji.
Wirusy ze schronu są tak zmutowane i lekooporne, że nic na nie, nie działa![]()
Schron stworzył tak silne pp, że nawet zaatakowało nasze poszczepione koty!
Jak tylko przyszły do domu to kilka dni później nasze koty (które zostały kompleksowo zaszczepione) miały rozwolnienie i wymioty. Myślałyśmy, że to mały wirus który zreszta już kiedyś miałyśmy bo przywlekłyśmy go z koterii, albo, że stres. Zostały lekko przegłodzone, podałyśmy immunodol i gastrolit z wodą, żeby się nie odwodniły i kupiłyśmy jedzenie dla wrażliwych przewodów pokarmowych, już jest ok. ale jest podejrzenie, że to była pp…… to jest chore!
U mnie w zeszłym roku było identycznie (to była partia kotów z pp ze schronu w Piotrkowie). Frodzik miał właśnie takie objawy. To poronna postać choroby. Bo szczepiony kot też może zachorować, ale najprawdopodobniej przejdzie to o wiele lżej.
Zresztą z tamtych kociaczków (przeżyło bodaj 8 z 23) też niektóre miały powikłania płucne.
Bardzo, bardzo Wam współczuję - wiem co przeżywacie...
Tutaj zostało 5 z 19nastu? Już sama nie wiem.. Mam mętlik w głowie.
Jestem załamana Kluską.
Myślałam, że po kompleksowym szczepienie (zresztą to są duże 2-3-4 letnie koty) raczej tego nie złapią. Ale muszę przyznać, że kotka która wróciła do nas z adopcji i została na stałe, była szczepiona jakieś 4-5 miesiące temu, ona przeszła to najgorzej.
Czy w piotrkowie załatwili jakoś ten problem?