Napisałam się i się nie zapisało, nie wiem czemu.
Fakt jest taki, nic się nie polepszyło dzięki siatce, wręcz pogorszyło.
Teraz mamy krzyki w ciągu dnia i w ciągu nocy.
Za dnia da się to przetrzymać (wychodzę z nim kiedy tylko mogę, mam po pracy różne zajęcia z których nie mogę a nawet nie chcę rezygnować, to egoizm ale po ciężkim okresie ostatniego roku też chce mieć coś z życia).
Mój dziadek jak z nim wyszedł w lipcu to kot go przewrócił, wbiegł mu pod nogi czy szarpnął smyczą (waży ok 7 kg - same mięśnie

) Dopiero teraz powoli zaczyna chodzić.
Nie chcemy się go pozbywać, ale naprawdę jest ciężko... może lekarz miał rację o domku wychodzącym?
Czemu p. Bazak mi tego nie powiedziała, ona nie miała takich problemów?
U nas parter może stąd te jego skoki?
Ostatnio zaliczyłam (ok.2 w nocy) spacer 15 min, ale na dłuższą metę kto da rade?
Chyba tylko mamy małych dzieci.. chociaż jak bobasa nakarmisz to może pójdzie spać, tu mamy występy całonocne
