Kontrola Angelka dała niezłe wyniki.
Lekarz powiedział, że Angel już zawsze będzie łzawił, ponieważ ma zniszczone kanaliki łzowe
i łzy nie mogą odpływać nowrmalną drogą. Wystarczy kilka razy w ciągu dnia otrzeć łezki.
Co do resztek kataru, to powiedział, że po takim herpesie, to cud, że kociak żyje,
a kilka kichnięć w ciągu dnia, to pryszcz.
Lekarz potwierdził też moje nadzieje. Okazuje się, że Angelek z bliska, byle jak, ale coś tam widzi.
Robiliśmy różne testy i wyszło, że to jednak prawda. Podejrzewałam to wcześniej, ale myślałam,
że się łudzę, jest przecież węch, drgania, zapach.
I pomyśleć, że lekarze mówili, że go nawet nie można zdiagnozować, bo oczu prawie nie ma,
albo na moje pytanie, kiedy do kontroli, mówili : po co. I że nie mam się łudzić.
Opłaciło się zakraplać kotu oczy: tobrexem, naclofem, wigamoxem i sztucznymi łzami.
A Angel trudny jest przy zabiegach, trudny.
Na koniec lekarz powiedział co ja chcę od tego kota.
A ja i tak się martwię. Dzięki pomocy Bungo i Taizu, kupiłam mu scanemune i pastę witaminowa,
za którą Angelek dałby się pokroić. Niech się mały wzmacnia.
Angelek w przychodni był zupełnie bezstresowy, bawił się, chciał do psów i do ludzi.
Od dziś można promować Angelka, jako, że już domu może szukać. za ogłoszenia będę wdzięczna.
Na początek śpiące, a więc grzeczne kocisko.
