O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 01, 2009 12:45 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Nasz kotek trafil do nas poniewaz kolezanka tesciowej ma kotke pol-persa, ktorej kolejny raz zapomniala podac tabletki i kotka sie okocila na dworze i po miesiacu przyprowadzila do domu jednego maluszka. Sasiadka nam go pokazala i sie zakochalismy.

Maly trafil do nas z domu gdzie zywiono go chlebem i pomidorowka :/, mial tone pchel i byl poldziki. Obecnie jest odpchlony, w nast tyg bedzie kompany, dostaje dobra karme (ma niedowage 0.5 kg) i leczymy go na koci katar.

tamiska

 
Posty: 436
Od: Nie lis 01, 2009 12:30

Post » Nie lis 01, 2009 18:29 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

witamy na forum i czekamy na zdjęcie koteczka :)
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Nie lis 01, 2009 19:08 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Jakie fajne historie kocie... :D
Czytam... :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon lis 02, 2009 7:57 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Witam.Ja z moją żoną Wiolą jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami kotki od piątku(to już 4 dni).Na początku chcieliśmy pieska(West Terriera)-jednak oboje pracujemy i było by z pieskiem ciężko.Spacery itd.Pomyśleliśmy o kotku.I na razie zostało to na etapie myślenia.Któregoś dnia moja żona pojechała ze swoją koleżanką z pracy do schroniska-do Gliwic-po kotka dla swojej mamy.Wróciły z czarnym kocurkiem.Wspaniały :D No i w naszych głowach na nowo zaświtała myśl o kotku-jednak patrząc jaki kocurek(Kacper)jest nie przytulański-wybraliśmy kotkę.Szukaliśmy po internecie kotek do adopcji.Było kilka wspaniałych-ale już rozeszły się do nowych domków :( Było nam przykro.W nocy z czwartku na piątek śniło mi się że miałem w domu kotka.Więc uznałem to za znak i po pracy pojechałem do schroniska po kotkę.Pani pokazała mi maluśką kotkę(trikolor)-jednak to było takie maleństwo że bałem się czy jej nie zrobimy krzywdy :? I pani ze schroniska przyniosła ją.....małą kotkę(5 miesięczną).Jest taka czarno-brązowa.jak jest ciemno to czarna-jak słoneczko przyświeci to brązowa.Śliczna.Pieszczoch.Wskoczyła mi na ręce i mruczała.I patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami :P No to ja telefon do żony że wracam do domu z kotką.Słyszałem że była zadowolona z tego że już mamy kotka.W pierwszej wersji żona dała jej na imię kawusie-ale ja pomyślałem że lepiej było by Nesca-no i tak zostało.bardzo sie ciesze że jest z nami.W pierwszą noc nie mogła sobie poszukać miejsca.Spaliśmy w nocy może z 3 godziny.Drugiej nocy wskoczyła na łóżko-między nasze poduszki i tak już zostało :) Śpi z nami.Rano nas budzi swoimi harcami.Jest super.Polecam wszystkim,którzy nie mogą mieć piesków(z jakiś względów),a pragną mieć jakieś zwierzątko.Ja jestem już pewny tego że nawet jak bym mógł miec psa-nie zamienił bym Neski na żadnego :!: :!: :!:
Neska za TM :-( Zuzia za TM :-( [*][*]
"Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz."
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

grzes78b

 
Posty: 228
Od: Sob paź 31, 2009 18:39
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon lis 02, 2009 8:12 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

grzes78b pisze:Witam.Ja z moją żoną Wiolą jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami kotki od piątku(to już 4 dni).Na początku chcieliśmy pieska(West Terriera)-jednak oboje pracujemy i było by z pieskiem ciężko.Spacery itd.Pomyśleliśmy o kotku.I na razie zostało to na etapie myślenia.Któregoś dnia moja żona pojechała ze swoją koleżanką z pracy do schroniska-do Gliwic-po kotka dla swojej mamy.Wróciły z czarnym kocurkiem.Wspaniały :D No i w naszych głowach na nowo zaświtała myśl o kotku-jednak patrząc jaki kocurek(Kacper)jest nie przytulański-wybraliśmy kotkę.Szukaliśmy po internecie kotek do adopcji.Było kilka wspaniałych-ale już rozeszły się do nowych domków :( Było nam przykro.W nocy z czwartku na piątek śniło mi się że miałem w domu kotka.Więc uznałem to za znak i po pracy pojechałem do schroniska po kotkę.Pani pokazała mi maluśką kotkę(trikolor)-jednak to było takie maleństwo że bałem się czy jej nie zrobimy krzywdy :? I pani ze schroniska przyniosła ją.....małą kotkę(5 miesięczną).Jest taka czarno-brązowa.jak jest ciemno to czarna-jak słoneczko przyświeci to brązowa.Śliczna.Pieszczoch.Wskoczyła mi na ręce i mruczała.I patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami :P No to ja telefon do żony że wracam do domu z kotką.Słyszałem że była zadowolona z tego że już mamy kotka.W pierwszej wersji żona dała jej na imię kawusie-ale ja pomyślałem że lepiej było by Nesca-no i tak zostało.bardzo sie ciesze że jest z nami.W pierwszą noc nie mogła sobie poszukać miejsca.Spaliśmy w nocy może z 3 godziny.Drugiej nocy wskoczyła na łóżko-między nasze poduszki i tak już zostało :) Śpi z nami.Rano nas budzi swoimi harcami.Jest super.Polecam wszystkim,którzy nie mogą mieć piesków(z jakiś względów),a pragną mieć jakieś zwierzątko.Ja jestem już pewny tego że nawet jak bym mógł miec psa-nie zamienił bym Neski na żadnego :!: :!: :!:

Musimy nad nią trochę popracować.Jak była mała zachorowała na wodobrzusze-ale udało sie to wyleczyć.Jednak jak spadła jej odporność spowodowana chorobą-dostała wszy.W schronisku popsikali ja czymś co zabiło te wszy-ale pozostały gnidy.Ma też koci katar-i łzawią jej oczka-ale dzisiaj idziemy do weterynarza i będziemy to leczyć.Jeżeli wyszła z takiej choroby jak wodobrzusze-tzn że ma ochotę żyć.A my chcemy jej w tym pomóc,żeby rosła zdrowo i była wspaniała wesołą psotką-kotką :ok:
Neska za TM :-( Zuzia za TM :-( [*][*]
"Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz."
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

grzes78b

 
Posty: 228
Od: Sob paź 31, 2009 18:39
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon lis 02, 2009 8:29 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

1 kot-Kicia- miała trzy tygodnie i ktoś wyrzucił ja do kontenera na śmieci na działkach.Zabraliśmy do domu żeby znaleźć dom docelowy.Została u nas.Niestety nie mogę sobie wybaczyć ze odeszła do nas jak miała 3 lata.Została w domu z synem,przyszła sprzątaczka Kicia wymknela się na klatke i zyczała na czwartym pietrze na sąsiadów.Ci wezwali spółdzienie,spoldzielnia weta odpowiedzialnego za wyłapywanie bezdomnych zwierząt(mama osiatkowany balkon i sąsiedzi widzieli że u mnie mieszka kot :( :( )
Jak wróciłam Z pracy(ok 5 godzin po zdarzeniu)zadzwoniłam do weta,trudno go było znaleźć ale udało się powiedział żę kot w dzikim szale uciekł mu z garażu 8O .Pytam się dlaczego z garażu a nie ztransportera ,klatki?Nie uzyskałam odpowiedzi.Kotki nie odnalazłam,podejrzewam że drań ja uspił :(
2 kot-kiciuś-znaleziony pod blokiem najbardziej chudy i chry kot jakiego widziałam,młody ,znaleziony jak miał8 miesięcy ,kastrowany zewzgledu na stan zdrowia w wieku 11 miesiecy.Kot doskonały,grzeczny,śliczny ,niedotykalski,kochany bardzo
3 kot-Tornado zdrobniale zwany Małym-znaleziony w wieku 4 tygodni na działkach gdzie tępia koty(te same działki skad była Kicia).Teraz ma ok 6 miesiecy i zaczyna dojrzewać :twisted:

łApkA

 
Posty: 1016
Od: Pon sty 05, 2009 12:32
Lokalizacja: opolskie

Post » Pon lis 02, 2009 8:37 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Musimy nad nią trochę popracować.Jak była mała zachorowała na wodobrzusze-ale udało sie to wyleczyć.Jednak jak spadła jej odporność spowodowana chorobą-dostała wszy.W schronisku popsikali ja czymś co zabiło te wszy-ale pozostały gnidy.Ma też koci katar-i łzawią jej oczka-ale dzisiaj idziemy do weterynarza i będziemy to leczyć.Jeżeli wyszła z takiej choroby jak wodobrzusze-tzn że ma ochotę żyć.A my chcemy jej w tym pomóc,żeby rosła zdrowo i była wspaniała wesołą psotką-kotką :ok:[/quote]

Trzymam ogromne :ok: :ok: :ok: za zdrówko koteczki :)
Tak pięknie o niej piszesz, chyba faktycznie skradła Ci serce od pierwszego spotkania :1luvu:
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto lis 03, 2009 11:08 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Skradła,skradła.Nie tylko mi ale i moje żonce.Wczoraj byliśmy u weterynarza.Popsikała ją jakimś środkiem na bazie alkoholu,który wnika do skóry.Kazała ją wyczesywać gęstym grzebieniem pod włos.Obejrzała pani doktór ja dokładnie i powiedziała że jest wszystko ok. :P Waga ok.Uzębienie ok.Tylko ta sierść i kończący się katarek-który może być spowodowany tym,że podwijają się jej powieki(problem zniknie jak podrośnie-skóra na głowie się naciągnie)i łzawi mocno.Łzy spływaja kanalikami do noska i stąd ten katar. :ok:
Neska za TM :-( Zuzia za TM :-( [*][*]
"Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz."
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

grzes78b

 
Posty: 228
Od: Sob paź 31, 2009 18:39
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lis 03, 2009 13:06 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Bardzo się cieszę, że tyle optymistycznych wieści po wizycie u weta. Będzie coraz lepiej :ok:
A może jakieś zdjęcia koteczki :?: :oops:
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro lis 04, 2009 11:12 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Pracuje nad tym.Tylko ona jest za zwinna-a mój aparat za wolny :ryk:
Jak tylko cyknę coś z sensem i znajdę sposób jak dodać je do forum-będą fotki :D
Neska za TM :-( Zuzia za TM :-( [*][*]
"Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz."
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

grzes78b

 
Posty: 228
Od: Sob paź 31, 2009 18:39
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lut 16, 2010 19:49 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Od lat marzyłam o kocie, jednak mąż był bardzo nieugięty, aż trafiła się okazja. Koleżanka z pracy w Boże Narodzenie została "kocią babcią" i zaoferowała mi jedno z kociąt. Od wczoraj kochana Lulu jest z nami.
Dzieci --> Kacper i Julia
Kocia córeczka --> Lulu

Daretka

 
Posty: 10
Od: Wto lut 16, 2010 19:14
Lokalizacja: Mysłowice

Post » Wto lut 16, 2010 20:34 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

WItajcie, to pierwszy post a powodem jego jest przepiękny czarny stworek biegający po mieszkaniu :) W sobotę Małżonek wychodził z domu na zakupy i po otworzeniu drzwi wbiegło to czarne cudo. Patrzymy a tutaj brzuszek wygolony (po sterylizacji) ucho naznaczone. Zatrzymaliśmy kociczkę, nakarmiliśmy i zaczęliśmy szukać właściciela. Ogłoszenia na klatkach, przebiegłam wszystkich sąsiadów w bloku i nic.... nikt nie zgubił kotki. Potem na forum wyczytaliśmy, że tak są znaczone bezdomne koty :kotek: Dzisiaj zaliczona wizyta u weterynarza, Klarysa (bo tak ma na imię) została wpisana w poczet rodziny. Lekarz powiedział, że okaz zdrowia,tylko w uszkach stan zapalny, z którym walczyć będziemy. I tak zwierzątko ma imię, domek a my dużo radości. Za 2 tygodnie odrobaczanie i szczepienie.
Pozdrawiam, cudne zwierzątka

Klarysa

 
Posty: 1
Od: Wto lut 16, 2010 20:21

Post » Wto maja 25, 2010 7:13 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Gizmo trafił do nas w taki sposób że, gdy miałem urodziny moja koleżanka razem ze swoją mamą przyszły do mnie i w kartonie dały mi go na urodziny jako prezent. Wtedy był taki malutki i śliczny oraz przestraszony. :ryk: Teraz już nie jest taki malutki ale śliczny jak zawsze jego wielkie oczy działaję na mnie tak że , niemożna się na niego gniewać :kotek: . Teraz rozrabia mały chuligan .

Teraz jak to pisze to patrzy na klawiaturę .

daVID

 
Posty: 8
Od: Pt maja 21, 2010 13:54
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Wto lip 27, 2010 14:49 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

Trussi - pseudohodowlany okaz, zakupiony przez nieświadomych zagrożenia rodziców...
Becki - pałętała się w okolicy, była chora - jak się później okazało, miała m.in. grzybicę; trochę trwało zanim udało się nam ją złapać. Bała się wszystkiego i wszystkich przez długi czas, nawet najmniejszego szmeru, prawdopodobnie ją bito (strach przed podniesioną ręką i mężczyznami). Po około 7 latach z nami pozbyła się tych lęków.
Cyryl - ano, wszedł chłopak do domu i nie wyszedł... wyrzucony na wakacje, prawdopodobnie wadził w wyjeździe... :x
Nina - szwendała się z rodzeństwem po okolicy jaka mała kuleczka, niestety brat lub siostra skończyli pod kołami samochodu, jej się udało... Była totalnym dzikusem, po pewnym czasie ufała tylko i wyłącznie mi, a to i tak z trudem...
Franciszek - standardowo przyszedł zwabiony kotami, które w pobliżu domu przebywały, zaniedbany, przeziębiony, wychudły, z objawami krzywicy. Od samego początku bardzo ufny, teraz uwielbiają go wszyscy sąsiedzi. :lol:

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob sie 07, 2010 9:13 Re: O tym, jak trafiły nasze koty do nas...

W planach był/a od dawna , brakowało czasu który można poświęcić , ale stało się jak się stało , zaczynam pracować na własny rachunek w domu prowadząc własną firmę (poligrafia , reklama itd. ) więc czas na kociaka mam .
A szukać zaczynałem około tygodnia temu , ale właśnie poszliśmy na kocie zakupy do sklepu , a tam w klatce siedziała ona.
Wróciliśmy po zakupach do domu , poszliśmy spać , a ta mała śniła mi się , więc rano czym szybciej do sklepu :)
No i jest :) i jest Kochana , mruczy jak się przytula i w sumie chodzący przytulasek z niej :)

Ivan

 
Posty: 17
Od: Sob sie 07, 2010 8:54
Lokalizacja: Gniezno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 73 gości