lidjanb pisze:paniregina pisze:Witam wszyskich!
Poruszona apelem o tragicznym losie kotow w Stoczni pojechalam zawiesc 50 puszek karmy, ( skorzystalam z dobrej woli sasiada , ktory mnie podwiozl samochodem)
bylam przy glowej bramie i przy bramie od ulicy Energetykow,
otoz to czego sie dowiedzialam:
-Panie przy bramie glownej o zadnej zorganizowanej pomocy kotom nie slyszaly, owszem moglam zostawic karme bo same mialy w biurze kota ktorego dokarmiaja
_ Straznik przy drugiej bramie, powiedzial mi ze juz sporo osob przyjezdzalo z pomoca ale wejsc na teren stoczni oczywiscie nie moga
no i ze koty te ktore kraza przy bramie maja sie calkiem dobrze bo jeszcze sa dokarmiane przez pracownikow
O zadnej zorganizowanej pomocy rowniez nic nie slyszal i osobiscie nie zna nikogo kto by koty dokarmial
Wczoraj i przedwczoraj wyslalam dwa maile do p. Janusza, ,ktory napisal ten apel, niestety, zadnej odpowiedzi na moje propozycje pomocy nie otrzymalam
Takze zostawilam przy drugiej bramie siatke z puszkami a reszte zabralam z powrotem do domu, jesli ow pan do mnie sie nie odezwie to chyba zawioze te pudzki do schroniska bo moze tam sie przydadza
Szanowna Pani Regino!Kilka razy dziennie sprawdzam pocztę!.Proszę mi wierzyć że żadnej wiadomości od Pani nie otrzymałem.Proszę przede wszystkim sprawdzić czy dobrze Pani podała mój adres e-mail: lidjanb@poczta.onet.pl
I jeszcze jedna uwaga:jako "chłop starej daty" zawsze,ale to zawsze odpowiadam na przysyłane e-maile.Choćby nawet jednym słowem.Przed chwilą przeczytałem Pani post i od razu odpowiadam.
A jeżeli chodzi o karmę którą dowiozła Pani do Stoczni...Karma ma trafiać w ustalone tutaj na Forum miejsce.Nie do mnie!!! Ów Pan -czyli ja nie jest wyznaczony ani upoważniony przez nikogo do odbioru karmy i sam codziennie dokarmia swoją ponad 40-sto kocią grupę.Trudno ode mnie wymagać w takiej sytuacji abym jeszcze dokarmiał koty z całej Stoczni.Na karmienie ich poświęcam ponad godzinę poza godzinami pracy.Ja w stoczni pracuję...Dzisiaj ta karma powinna trafić do TOZ-u(bo dzisiaj był czynny).Jutro prawdopodobnie na spotkaniu zostanie ustalone miejsce gdzie będzie można karmę zawozić.
Pisałem już na Forum że koty przy bramie Głównej Stoczni są dokarmiane przez wchodzących i wychodzących do i z Przychodni oraz
Stoczni(proszę zerknąć też na moje komentarze zamieszczane w Gazecie Świętojańskiej w artykułach właśnie dotyczących stoczniowych kotów)I nie o te koty chodzi.Chodzi "o koty które nie są na widoku" tylko o te które bytują głęboko w Stoczni.Z Bramy ich nie widać...Do nich nikt nie dociera z karmą.I właśnie o tamte biedaki przede wszystkim chodzi!Pani A.Fisher rozpuszcza wiadomości
że w Stoczni trwa już od jakiegoś akcja dokarmiania kotów....Ciekawe-z tego co Pani pisze-nikt nic o tym nie wie.I ja też nie...
A tak prywatnie Pani powiem że koty od Bramy Gródek Stoczni od ul.Energetyków rzeczywiście są dokarmiane i dlatego strażnik Pani powiedział że dokarmiają je ludzie...Ci ludzie to ja...Wchodzę do Stoczni od Bramy Gródek do pracy po drodze obsługując wszystkie stanowiska kocie-są ich dwa(ok 1o-12 sztuk),potem jedna kotka z dwoma małymi średniakami ,aż dotrę do siebie a tam czekają na mnie
dwie kocie grupy-ok.22-23 sztuk.Jak idę do sklepu po bułki mijam jeszcze jedną grupę-ok.8-miu sztuk,a na końcu 5 szt.przy Barku po Schodkach-(ta ostatnia grupa dopiero od dwóch tygodni,bo dopiero wtedy dowiedziałem się się że są tam bytujące głodne koty)
A główna pomoc musi iść na Nabrzeża Stoczniowe:XXX-lecia i Albańskie.Tak daleko już nie sięgam..Proszę pamiętać że ja jestem w pracy!Nie mogę cały dzień kotów dokarmiać!Co powiedzieliby wtedy moi przelożeni?Lepiej nie myśleć...Serdecznie pozdrawiam!
Pomyslalam o Panu jako osobie wchodzacej na teren stoczni,mogacej ewentualnie podac karme dalej...
zdaje sobie sprawe, ze Pan pracuje i nie moze caly dzien zajmowac sie kotami
chcialam jak najszybciej zadzialac dopoki obiecana a slamazarnie dzialajaca pomoc z TOZu nie wjedzie na teren stoczni
koty moga sie po prostu nie doczekac obiecanej pomocy
w kazdym badz razie dalej oferuje swoja pomoc
pozdrawiam serdecznie