Moderator: Estraven

i za kotki 
ciężko mi też bo rodzina typu wujkowie ciotki cioteczni bracia siostry odwrócili się ode mnie teraz koleżanki z pracy wymawiają się jakbym była żywym trupem najgorzej mi przykro że koleżanka z pracy której dużo w życiu pomogłam a ostatnio gdy była na wsi i miała Covid i zajęte 66 proc płuc już rok minął nawet mnie nie odwiedziła a ja stanęłam na głowie i przyjechała karetka z Białegostoku
. Rówieśnicy się ode mnie odwrócili, bo po latach zrozumiałam - nie wiedzieli jak się wobec mnie zachować - smutna, żałobnica, więc nigdzie z nami nie wyjdzie i o czym z nią rozmawiać? No to mnie "nie poznawali", przeżyłam ale z większością do dziś nie mam kontaktu i jakoś nie żałuję, przecież przyjaciół poznaje się w biedzie i mało ważne co oni Tobie zawdzięczają, ważne, że, gdy Ty jesteś "pod wozem" to...umiesz liczyć, więc licz na siebie. A pomoc czasem przychodzi od tych, po których się nie spodziewamy, nawet uch wcześniej nie znaliśmy.
Kocia Lady pisze:Dziękujęciężko mi też bo rodzina typu wujkowie ciotki cioteczni bracia siostry odwrócili się ode mnie teraz koleżanki z pracy wymawiają się jakbym była żywym trupem najgorzej mi przykro że koleżanka z pracy której dużo w życiu pomogłam a ostatnio gdy była na wsi i miała Covid i zajęte 66 proc płuc już rok minął nawet mnie nie odwiedziła a ja stanęłam na głowie i przyjechała z Białegostoku
Natomiast inna znajoma kazała mi kupić karmę ze zrzutki na leczenie jej nie obchodziłam ja tylko co będzie z kotami, następna cyt" dlaczego Ciebie to spotkało" i też oczywiście tylko kotami zmartwiona
Suma summarum przez ten rok wylałam morze łez z tego powodu


ewar pisze:https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=213134
Nie byłabyś zainteresowana?


Dziękujemy!!!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Timothysaunk i 37 gości