Miałam 11 dni i umarłam...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 02, 2009 12:21 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Szkoda maleństwa. Pewnie teraz bryka sobie za TM. Tam jest jej dobrze :( :( :( :placz:
ObrazekObrazekLuna 2008-13 i Bezebiusz (Bezik).

MartaAgnieszka

 
Posty: 657
Od: Pon lip 06, 2009 8:10
Lokalizacja: Kętrzyn/Olsztyn

Post » Śro wrz 02, 2009 12:41 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Fionka, współczuję... :(
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Śro wrz 02, 2009 14:33 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

[`]

Trzymaj się fiona... Mogę sobie tylko próbować wyobrazić jak to boli...

Cichaczem trzymałam kciuki za Szarlotkę, ale widać co innego było jej pisane :cry:

num_lock

 
Posty: 171
Od: Wto lip 14, 2009 20:15

Post » Śro wrz 02, 2009 15:21 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Podczytywałam wątek Szarlotki, wierzyłam, że jej się uda...
Bardzo mi przykro, że odeszła. Ale była kochana i miała Ciebie, szkoda tylko, że tak krótko. :(
Była śliczną koteczką, jak tylko ją zobaczyłam to od razu chwyciła mnie za serce.
No i tak pięknie o Niej pisałaś... :cry:

[*]

Lucky13

 
Posty: 4259
Od: Sob wrz 01, 2007 10:13
Lokalizacja: Strzelce Opolskie

Post » Śro wrz 02, 2009 17:13 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

majencja pisze:Przykre :( Ale nie można wykluczyć, że powodem tego co sie stało mógł być uraz- wg mnie psina która wylizywała Szarlosie była za duża- a maleństwo kruchutkie. Pełne jelitka jedzenia i jedno mocniejsze liźnięcie mogło spowodować problemy :(

Majencja, litości...
Przecież psie noworodki też są bardzo delikatne. Sądzisz że suńka nie widziała, jaki to maluch? Nie wydaje mi się.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro wrz 02, 2009 17:16 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Wiem co czujesz mój maluszek miał 21 dni i umarł w swoim kocyku kiedy grzałam mleko :(
Wspólczuje bardzo :(
Puśka Dex Natasza Patryk Gizmo Bryza Kropka ..pies Borys i królik Lolek

wercia

 
Posty: 1513
Od: Czw paź 13, 2005 8:32
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Śro wrz 02, 2009 17:32 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

biedna myszka :cry:
['] :aniolek:
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Śro wrz 02, 2009 18:13 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Sunia liże jakby lizała swoje szczeniaczki a one niestety dużo większe są, ważą więcej niż 100 gram, a sunia duuuuża nie jamnik chyba czy ratlerek i nie sądzę że potrafi zrozumieć że to jest maleństwo.. Porównaj wielkość języka suni z językiem kotki .Napisałam tak dlatego że może się zawsze trafić kolejny maluch i należy być ostrożnym Padały tu różne przypuszczenia co do przyczyny tego co się stało i to też wydaje mi się trzeba brać pod uwagę... Proszę tego nie traktować jako oskarżenie broń Boże, ale jako zwrócenie uwagi na problem.Każda z nas coś takiego może spotkać i oby jak najmniej.
W tym roku przez moje ręce przeszło już 6 noworodków kocich i mimo że trafiały niektóre bardzo , bardzo , chore, co do których weterynarze kładli tzw lagę wszystkie przeżyły i wyrosły na dorodne kociska. Tylko dlatego pozwoliłam sobie tak napisać, z czystej ostrożności na przyszłość
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Śro wrz 02, 2009 20:53 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

:cry:
Mały Staś był u mnie na dt od wtorku...mała umarła w sobotę.
Stasia w piątek zawieźlismy do Theriosa w związku ze strzaskaną miednicą...mały dzisiaj rano umarł na pp, objawy pojawiły się w niedziele :cry:

Jestem więcej niż przekonana, że zaraziłam małą... zero odporności, biegunka...
Zawsze się dezynfekowałam kiedy dotykałam Szarlotkę ale pp to coś tak strasznego, że obawiam się, ze mimo wszystko zaraziłam mała...
Staś był w szpitalu w Kielcach gdzie diagnozowali mu złamania i musiał coś przywleć :cry:

To chyba na prawde jakiś koszmar... :cry:
Mała nie zyje bo ją zaraziłam !!! :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Wydaje mi się, że sunia nie zawniła, ona jest bardzo delikatna pomimo swojej wielkości. Opiekowała się małymi szczurkami, małą świnka i nie pierwszy raz matkowała kociakom poprzednie były 8 dniowe i nigdy nikomu nie zrobiła krzywdy. Małą lizała bardzo delikatnie, dosłownie koniuszkiem języka. Suńka inaczej zachowuje się w kontaktach ze szczenietami a inaczej z kociętami czy innymi zwierzątkami. Juz prędzej ja mogłam uszkodzić mała masując brzuch...
Obrazek ObrazekObrazek
Obrazek

fiona.22

 
Posty: 8659
Od: Pon maja 07, 2007 19:31

Post » Śro wrz 02, 2009 21:01 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Nie przewidzisz wszystkiego ... :( chcemy dobrze, ale czasem poprostu się nie udaje ...

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Śro wrz 02, 2009 21:07 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Fiona, nawet jeśli zaraziłaś małą to nie zrobiłaś tego umyślnie czy przez zaniedbanie - przestań w tym kopać bo za chwilę znajdziesz 100 przyczyn i powodów żeby sobie wyhodować poczucie winy jak Góra Synaj. Taki maluch to bardzo, bardzo krucha istotka i bez opieki matki jest narażony na mnóstwo niebezpieczeństw. Matka też nie zawsze odchowuje komplet. Chcesz się porównać z kocią matką, którą natura stworzyła do opieki nad kociętami?? Robiłaś co mogłaś zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i starałaś się jak potrafisz. Jesteś wielka. Przyznaję się bez bicia - nie mając innego wyjścia (ale tylko wtedy) próbowałabym wychować kociego oseska, a pewnie dostawałbym permanentnych drgawów na każde jego krzywe miauknięcie. I - podkreślam raz jeszcze - podjęłabym się tego tylko "stojąc pod ścianą". Jesteś wielka bo miałaś odwagę - nie zawsze się udaje.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro wrz 02, 2009 21:18 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

kinga w. pisze:Fiona, nawet jeśli zaraziłaś małą to nie zrobiłaś tego umyślnie czy przez zaniedbanie - przestań w tym kopać bo za chwilę znajdziesz 100 przyczyn i powodów żeby sobie wyhodować poczucie winy jak Góra Synaj. Taki maluch to bardzo, bardzo krucha istotka i bez opieki matki jest narażony na mnóstwo niebezpieczeństw. Matka też nie zawsze odchowuje komplet. Chcesz się porównać z kocią matką, którą natura stworzyła do opieki nad kociętami?? Robiłaś co mogłaś zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i starałaś się jak potrafisz. Jesteś wielka. Przyznaję się bez bicia - nie mając innego wyjścia (ale tylko wtedy) próbowałabym wychować kociego oseska, a pewnie dostawałbym permanentnych drgawów na każde jego krzywe miauknięcie. I - podkreślam raz jeszcze - podjęłabym się tego tylko "stojąc pod ścianą". Jesteś wielka bo miałaś odwagę - nie zawsze się udaje.

Zgadzam się w 100%. Nikt tu nie zawinił - ani Fiona, ani jej sunia Tigra, ani tym bardziej Staś. Fionie należy się wielki szacunek za to, co zrobiła dla Szarlotki i wyrazy współczucia z tego powodu, że jej się nie udało. I tyle.
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro wrz 02, 2009 21:20 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Nie mogę sie pogodzić z tą śmiercia...mała była dla mnie kimś wiecej niż małym kotem, którego chciałam wychować...
Minęło 5 dni...to najgorsze 5 dni jakie kiedykolwiek miałam :(
Obrazek ObrazekObrazek
Obrazek

fiona.22

 
Posty: 8659
Od: Pon maja 07, 2007 19:31

Post » Śro wrz 02, 2009 21:21 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Absolutnie nie obwiniaj się! Panleukopenia to jakiś koszmar... Walka z tym cholerstwem nie jest równa. Takiemu maleństwu mogło wystarczyć bardzo mało wirusa by umrzeć. Mogłaś go równie dobrze przynieść z spaceru na butach.

U mnie też mój pierwszy w życiu tymczas zachorował właśnie na panleukopenię. Wcześniej była w lecznicy ze swoim rodzeństwem - póki co (odpukać) wszystkie kociaki poza nią są zdrowe. Ja ją wzięłam we wtorek, a zachorowała w sobotę. To, że inne kotki nie zachorowały wskazuje raczej na fakt, że mała złapała wirusa już u mnie. A u mnie w domu są tylko 2 zdrowe, szczepione koty. Inne koty nigdy u nas nie bywały. I ja nie miałam kontaktu z chorymi kotami. Jeżeli wersja, że kotka złapała świństwo u mnie jest prawdziwa, oznacza to, że przyniosłam wirusa na ubraniu/butach... Naprawdę! Nie masz o co się obwiniać! Masz wielkie serce!

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Śro wrz 02, 2009 21:28 Re: Miałam 11 dni i umarłam...

Fiona, nie obwiniaj się, bo to do niczego nie doprowadzi i małej życia nie wróci. Zrobiłaś wszystko co mogłaś by mogła żyć i wyrosnąć na wspaniałego kotka. Czasem tak bywa, że mimo naszych najszczerszych chęci coś idzie nie po naszej myśli i nic na to nie można poradzić. Wielki szacunek dla Ciebie za to, ile zrobiłaś dla tego maleństwa. Ona kiedyś do Ciebie wróci.
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alyaa, ewar, Zeeni i 1799 gości