Krecik to szalony kot, razem z rudasiem roznosza chałupe.
Gdy wracam po kilku godzinach ze szpitala, do w domu
jakby tajfun przeleciał przez mieszkanie , firaneczki w kuchni sciagniete
w pokuju zaslony pozrywane, z łazienki wszystko co da sie wziac w zeby powynoszone do pokoju.
Z kuchni zmywaczki, szczotki na raczce do garow powynoszone.
Wiadro do smieci skontrolowane, narzuty , poduszki w pokoju na srodku .
Krecik nie jest kotkiem przytulastym , nie da sie wziac na rece i głaskac
od razu ucieka.
Bardzo napastuje biedna Cytrysie z ciumkaniem cycka, a ona
ucieka gdzie sie da.
Oba maluchy maja okropny syndrom glodu, pomimo , ze zarełka maja u mnie do oporu.
Maja 4 rodzaje zarcia suchego i mokre i smietane ale one tylko czekaja na wolowinke.
Nie dadza mi spokojnie nic zjesc, chwila nieuwagi wedlina sciagnieta
z talerza.
Dzis jajecznica bardzo im smakowala.
Rudy Ptys mial jechac do nowego domku, decyzja na razie przesunieta,
Krecik bardzo płacze za Ptysiem, gdy starci jeg ze swojego wechowego terytorium
to nastepuje lament i zalosne nawolywanie.
Ptys podnosi łepeczek i leci do niego.
One bardzo sie jednak kochaja.
Co do reszty kotów Mruczek został juz chyba ''generałem od sikawek ''
Lucysia znowu ma gorszy okres w swoim zyciu, dziaslo przy jedynym zebie trzonowym znowu czerwone i napuchniete i znowu slina leci
Cytrysia z Kacperkiem czasami dokuczaja biednej Lucysi cos nie lubia jej.
Co u mnie , w jednym osrodku koncze jutro rehabilitacje i znowu zaczynam
w nastepnym az do 16 pazdziernika- wykoncze sie . Juz nie mam siły juz 3 miesiac rehabilitacji a tu z poprawa róznie.
Tu na zdjeciu ciumkanie Krecika

a tu Krecik złodziej - mieso lezało na sitku w zlewozmywaku
i co zostało zaciagniete na kuchnie
