Lekarze proszą żebyśmy pozwolili jej odejść... że nie mamy się co łudzić, bo nawet w domu doprowadzenie jej do stanu stabilnego graniczyło by z cudem...
ale przecież cuda się zdarzają, prawda?
po tym co dzisiaj usłyszała Monika.. a potem ja..
chcę
dla niej jak najlepiej...
Oni mówią, że dla niej teraz najlepiej było by zasnąć..
ja bym chciała próbować.. ale nie za wszelką cenę..
nie umiem podejmować takich decyzji...
Gdybym na samym początku zawiozła ją do innego weta, to może teraz było by inaczej.. od kwietnia przecież Piorunka była na kwarantannie...może gdybym wiedziała wcześniej.. przecież dwa miesiące to tak długo...
Nie ma ktoś czasocofacza?