Koty na Smoczej/Miłej (W-wa)

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro lip 15, 2009 15:08

Okazuje się, że to inny dom, nie tam gdzie lapałyśmy w maju.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 15, 2009 15:12

Oczywiście, ja będę mogła przewieźć i koty i rzeczy do pomieszczenia.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro lip 15, 2009 15:39

Ja poproszę o info gdzie są te kociaki. Po tym jak dowiedziałam się, ze Franek (ten z wyciętymi oczami) miał rodzeństwo w nienajlepszej formie, szukam tych kotow... do tej pory znalezłam kotkę z dziećmi przy Miłej 29 - zanoszę jedzenie, kotki dwa wyglądają z daleka na zdrowe, z bliska nie mam sznas ich zobaczyc. Za godzinę jadę w okolice Miłej, mogę sprawdzić co z tymi kotami, tylko potrzebuję informacji gdzie one są

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 15, 2009 16:09

Never, kociaki są właśnie przy Miłej 29
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro lip 15, 2009 16:13

Czy wiecie cos na temat piwnicy dla kotow na Milej 25? Czy ona juz funcjonuje jako pomieszczenie dla kotow i co z kotkami w tym bloku? Czy ktos cos wie? Ja wciaz daleko :( :(

alysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 2249
Od: Pt sie 17, 2007 21:56
Lokalizacja: W-wa/Holandia

Post » Śro lip 15, 2009 16:23

Agneska pisze:Never, kociaki są właśnie przy Miłej 29

Ok, a wiecie z kim się kontaktować?
Ja tam obeszłam cały dom i widzialam tylko tą kotkę - matkę z 2 maluchami.... :(
Dzisiaj tam lecę, zajrzę, tylko co robić? zabierac małe na Żytnią choćby na dzień, czy zostawić tam gdzie są? jeśli zabrałabym je na Zytnią, postarałabym się o talon no i zabrałabym je jak najszybciej do Garncarza - a kiedy ewnentualnie u Was łapanka?

Edit: Dzwonilam do lecznicy dr Garncarza - on sam nie ma już wolnych terminów w tym tygodniu :( Jest miejsce u jego asystentek, ale czy ktoś wie czy one stosują zniżki dla bezdomnych kotów? bo ja słyszałam, że nie.....
Oczywiście pytam orientacyjnie, postaram sie dziś zobaczyć ile tych kotów jest i w jakiej są formie.... nie wiem czy w razie czego coś ruszać czy nie, kiedy byłaby ta łapanka? Bo jeśli Prakseda ma miejsca w lecznicy, to chyba jest to najlpsze rozwiązanie, tylko pytanie kiedy koty by tam mogły trafić ewentualnie gdzie jest ta lecznica?

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 15, 2009 21:15

Byłam tam dzisiaj około 20. Widziałam zapewne te same kociaki co Never. Kociaki widziałam trzy. Uświadomiłam to sobie jadąc do domu. Wcześniej informowałam Praksedę o dwóch. Jednak potem dotarło do mnie, że pierwszy kociak, którego widziałam miał więcej białego niż czarnuszek z małą białą krawatką i że o nich dwóch myślałam jako o jednym. Jest jeszcze buro-biały i ich biało-bura mamusia.

Sytuacja przedstawia się następująco:
1. Buro-biały ma jedno oczko bardziej, ale nie jest to jakaś tragedia. Nie wiem jakie oczy mają czarne - z uwagi na słabe oświetlenie w krzakach i późną porę nie udało mi się tego ocenić. Ogólnie nie wyglądają na jakieś bardzo chore.
2. Miałam info o numerze mieszkania, gdzie ponoć mieszka Pani, która koty karmi. Niestety Pani nie było w domu.
3. Nie wiadomo, czy kociaki, które widziałam to są te, o których mowa, czy też są jeszcze jakieś inne, rzeczywiście chore kociaki w piwnicy.
4. Starsza Pani, która przyglądała się mojej podejrzanej krzątaninie wokół bloku, poinformowała mnie, że koty karmią jeszcze dwie Panie z innego bloku (?).

Tak wiec, potrzebujemy więcej danych, a przede wszystkim numeru telefonu do tej Pani, która karmi koty.. Wybaczcie dziewczyny, ale nie będę tam jeździć i sprawdzać, czy ta Pani akurat jest w domu. Skoro Pani Chalecka jest obrażona :roll: to może uda się wyciągnąć z niej informacje przez Panią Ewę?

Ja od jutra jestem wyłączona, wracam w poniedziałek.

P.S.: I jeszcze jedno info, w bolku Pana Kaczora sytuacja bez zmian. Okienka, z których zdjął siatkę Pan Kaczor nadal są dostępne dla kotów.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw lip 16, 2009 10:29

genowefa pisze:Byłam tam dzisiaj około 20. Widziałam zapewne te same kociaki co Never. Kociaki widziałam trzy. Uświadomiłam to sobie jadąc do domu. Wcześniej informowałam Praksedę o dwóch. Jednak potem dotarło do mnie, że pierwszy kociak, którego widziałam miał więcej białego niż czarnuszek z małą białą krawatką i że o nich dwóch myślałam jako o jednym. Jest jeszcze buro-biały i ich biało-bura mamusia.

Sytuacja przedstawia się następująco:
1. Buro-biały ma jedno oczko bardziej, ale nie jest to jakaś tragedia. Nie wiem jakie oczy mają czarne - z uwagi na słabe oświetlenie w krzakach i późną porę nie udało mi się tego ocenić. Ogólnie nie wyglądają na jakieś bardzo chore.
2. Miałam info o numerze mieszkania, gdzie ponoć mieszka Pani, która koty karmi. Niestety Pani nie było w domu.
3. Nie wiadomo, czy kociaki, które widziałam to są te, o których mowa, czy też są jeszcze jakieś inne, rzeczywiście chore kociaki w piwnicy.
4. Starsza Pani, która przyglądała się mojej podejrzanej krzątaninie wokół bloku, poinformowała mnie, że koty karmią jeszcze dwie Panie z innego bloku (?).

Tak wiec, potrzebujemy więcej danych, a przede wszystkim numeru telefonu do tej Pani, która karmi koty.. Wybaczcie dziewczyny, ale nie będę tam jeździć i sprawdzać, czy ta Pani akurat jest w domu. Skoro Pani Chalecka jest obrażona :roll: to może uda się wyciągnąć z niej informacje przez Panią Ewę?

Ja od jutra jestem wyłączona, wracam w poniedziałek.

P.S.: I jeszcze jedno info, w bolku Pana Kaczora sytuacja bez zmian. Okienka, z których zdjął siatkę Pan Kaczor nadal są dostępne dla kotów.


Ja też byłam wczoraj koło 20.....

Widziałam 2 koty - dwa czarno-białe, co oznacza, że razem z burym jest ich 3. Mamuśkę też widziałam, niestety zwiała. Małe nakarmiłam, ale z daleka - są bardzo dzikie, na oko wyglądają OK. W bloku nie ma gospodarza, podobno mieszka on na Górczewskiej. Dowiedziałam się, że piwnice są podzielone, tzn. nie jest to jeden ciąg. Miski na wodę stoją w różnych oknach, nie jest otwarte tylko jedno. Probowałam zajrzec przez te male szpary do piwnic, ale nic nie widać, bo jest szeroki parapet, poza tym strasznie poparzyłam się pokrzywami, których jest tam od cholery. Ogolnie widać tylko, ze jest tam syf na parapetach, a co w piwnicy nie wiem. Dwóch mieszkanców których prosiłam nie chciało mnie wpuścić do piwnic, mówili że w ich części nie ma kotów. Podobno w ostatniej klatce mieszka karmicielka - dzowniłam do niej, nikt nie odpowiadał. Starsza pani z pieskiem z tego bloku, którą dorwałam powiedziała, że ludzie którzy otowrzyli okno w części środkowej budynku są na urlopie, powiedziała też, ze koty głownie tu przychodzą, ale chyba nie wszystkie tam mieszkają, no i skarżyła się na sikanie do piaskownic. Podobno tuż przed moim przyjściem była tam jakaś starsza pani i pytała o koty - nie wiem kto to był.
Ja nic nie pomogę, jeśli nie dowiem się gdzie mieszka ta pani, która podobno widziała koty z chorymi oczami - jeśli dowiem się gdzie ona mieszka pójdę do niej i poprosze o pokazanie o które koty chodzi, pomogę, ale kurczę bez tych informacji nie dam rady - ja naprawdę nie znalazłam żadnych chorych kotów.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Czw lip 16, 2009 10:42

Agnesko, bardzo prosimy o kontakt z p. Ewą by uszczegółowić dane. Przede wszystkim kontakt telefoniczny do pani, ktora miałaby wpuścić łapaczy do piwnicy.
Takie błądzenie po omacku na zasadzie jakiś poszlak, to strata czasu i energii. Genowefa przyjechała aż z Ursusa by tam się dostać.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw lip 16, 2009 12:01

Genowefa, przepraszam za zmarnowany czas, miałam od Ewy tylko adres. Usiłuję się dodzwonić do Ewy, ale nie odbiera (miała dzisiaj jechać ze swoją mamą do szpitala).
Jak tylko więcej się dowiem, dam znać od razu.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Czw lip 16, 2009 15:30

Agneska pisze:Genowefa, przepraszam za zmarnowany czas, miałam od Ewy tylko adres. Usiłuję się dodzwonić do Ewy, ale nie odbiera (miała dzisiaj jechać ze swoją mamą do szpitala).
Jak tylko więcej się dowiem, dam znać od razu.


jak chcesz mogę Ci podać na pw moje namiary, zawsze możesz zadzwonic jak się czegoś dowiesz, ja mogę prawie codziennie zaglądać na Miłą, w końcu nie jest to aż tak daleko, wydaje mi się że dobrze ustalić jaki jest stan faktyczny, a potem planować konkretne działania.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Czw lip 16, 2009 15:35

Never, dzięki, proszę podaj numer, zadzwonię - od kilku godzin Ewy nie ma w domu więc dalej więcej się nie dowiedziałam. :?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Czw lip 16, 2009 23:00

Agneska pisze:Genowefa, przepraszam za zmarnowany czas

Agneska byłabym wdzięczna, abyś sobie w przyszłości darowała tego typu wypowiedzi. Jakbym nie chciała, to bym tam nie pojechała. Nikt nie musi mi dziękować, ani mnie przepraszać, nie po tam pojechałam.

Miałam numer mieszkania i info, że Pani jest raczej w domu. Nie było jej. Nie widzę sensu w jeżdżeniu i sprawdzaniu, czy Pani jest w domu. Tym bardziej, że jak Prakseda zauważyła nie mieszkam w okolicy.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt lip 17, 2009 7:58

genowefa pisze:
Agneska pisze:Genowefa, przepraszam za zmarnowany czas

Agneska byłabym wdzięczna, abyś sobie w przyszłości darowała tego typu wypowiedzi. Jakbym nie chciała, to bym tam nie pojechała. Nikt nie musi mi dziękować, ani mnie przepraszać, nie po tam pojechałam.

Miałam numer mieszkania i info, że Pani jest raczej w domu. Nie było jej. Nie widzę sensu w jeżdżeniu i sprawdzaniu, czy Pani jest w domu. Tym bardziej, że jak Prakseda zauważyła nie mieszkam w okolicy.


Genowefo, nie denerwuj się. Myślę, że Agneska napisała to w najlepszych intencjach.
Jako ta, która nadała sprawę ma pewien dyskomfort pscychiczny, że nie przekazała więcej informacji na temat tamtejszej sytuacji.
Ja też Ci dziękowałam przez telefon.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lip 17, 2009 9:42

Genowefa, jestem w niezręcznej sytuacji, bo przekazałam prośbę pani Ewy, nie podając numeru telefonu osoby mieszkającej na miejscu, co spowodowało, że Ty i Never byłyście tam, poświęcając swój czas, a oczekiwanego efektu nie było.
Jeśli moje przeprosiny Cię uraziły, to nic na to nie poradzę. Nie miałam nic złego na myśli, a wręcz przeciwnie. Trudno, widocznie nieprecyzyjnie się wyraziłam.

Wielokrotnie dzwoniłam wczoraj do Ewy, niestety, bez skutku. Udało mi się dodzwonić przed chwilą. Zadzwoni do pani Chaleckiej i dowie się jaki jest numer telefonu do pani, którą trudno tam na miejscu zastać.

Jak tylko będę miała ten numer, to przekażę na pw do Never, która - jak rozumiem - mieszka w pobliżu i bywa w okolicy codziennie.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 242 gości