» Sob cze 20, 2009 22:39
Motodrama pisze, że "karmiciele ze sobą nie współpracują- nawet się nie znają"....
Mamy ten wątek - i tu można nawiazać kontakt i współpracę.
Jeśli chodzi o karmicieli - nie oczekiwałabym więcej niż robią, a robią i tak bardzo dużo. Są to osoby starsze i schorowane.
Mój tato (przychodzi codziennie rano z jedzonkiem) regularnie spotyka się na cmentarzu z panią Wiesią (w dni, kiedy p. Wiesia przychodzi) i przekazują sobie informacje jakie koty gdzie były na jedzeniu i czy wszystkie były, co i ile jadły... Ta współpraca przebiega pozytywnie.
I nie można oczekiwać od mojego taty - a ma 85 lat! - że będzie współpracował z pozostałymi karmicielami.
To co robi tato jest i tak ponad jego siły. Od dawna namawiam go, żeby chodził na cmentarz karmić kotki co drugi dzień, uzupełniając p. Wiesię.
Nie wim jak długo jeszcze tatulo da radę z karmieniem. Od niego z domu jest to spory kawałek drogi i prawdziwa wyprawa. Porusza się coraz wolniej i coraz trudniej.... Bez tych kotów jednak nie potafi żyć. Kocha je, cieszy się każdą chwilą z nimi spędzoną, ma wielką satysfakcję jak się najedzą, jak go witają, przymilają się... A karmi 24 - 30 kotów.
Szczerze? Tato żyje tymi kotkami, to jest jego świat i wysiłek większości dnia skierowany jest do kotków. Raniutko wyprawa na cmentarz (ok. 4 godzin), mycie naczynek, zakupy na następny dzień i krojenie (razem też ok. 4 godzin). Jest to dniówka sprawnej osoby, a tato nie jest w pełni sił.
Jednak tato nie wyobraża sobie życia bez codziennych spotkań z kotkami!
Czy jest inne rozwiązanie?
Narazie nie, ale w pewnym momnecie będzie konieczność (oby jak najpóźniej).
PS. tato nie wie, że to piszę na wątku.