to był chytry plan na dziś:
ok. 15 mój TŻ odbiera Lusię i tę drugą kotke po sterylce z Chirona a po drodze od Justyny Kasieńkę do kontroli do dr Orła. Potem Tolkę od nas z domu i mnie z pracy. Z całym tym towarzystwem jedziemy do schronu po maluszka z łapka do obcięcia a potem odstawić jedną kociczkę na jej podwórko, zajrzę do p. Kazi jak maluszki, Krówci pewnie trzeba posmarować pyszczek przeciw grzybowi. Potem odstawimy Lusię na jej podwórko i zameldujemy się u dr Orła z resztą towarzystwa A potem na pewno Kasia do Justyny a Tolka do nas a co z Kosmą, tzn z tym białym kocurkiem??
ale logistyka logistyką tylko nie została wzięta pod uwagę demencja mojego TŻ

- zapomniał z domu płynu na grzyba więc nie byłam dzisiaj u p. Kazi.
Kotka po sterylce oddana, Lusia wróciła do swojej piwnicy, pani, która ją wychowała była cala we łzach ze szczęścia, że kićka wróciła do niej.
Tolka osłuchana, zostało jeszcze do podania kilka ostatnich zastrzyków, na szczęście co 3 dni. Kasia ciągle z KK, zastrzyki na pewno jeszcze przez tydzień.
Kosma na oko zdrowy no ale ta łapka... Najgorsze, że wyjeżdżam, mam nadzieję, że w Chironie zajmą się masażami łapki, bo jak wrócę i mam zaczynać wszystko od nowa to po ptokach. Na razie jest u mnie, mam codziennie podchodzić z nim na zastrzyki z nivalinu i witB i masować tak jak u Sheridana ze 3-4 razy dziennie. Wypadałoby włączyć od razu laser, który w Krakowie jest i magnetronic, którego chyba nie ma. Jasna cholera, do luftu to jest, że p. Halinka ma ten swój zakład w Katowicach ...