maluchy w moi0m domu 14w44prowadziły niemały zamęt wsród rezydentek.
małe dziabongi zajęły sypialnie...jak uciekają to właśnie tam...
Borys siedzi mi teraz na kolanach i mruczy, już wczoraj wychodził i zabawial sie myszkami w dużym pokoju.
Rezydentki złe jak osy...zwłaszcza miki...nawet matahari się wczoraj oberwało po twarzy...Suri ogłosiła protest głodowy...od wczoraj wieczora warczy na miski...ewnie nie spała całą noc zajęta warczeniem i prychaniem z kanapy na maluchy.
A dziabongi na kolację wtryniły rybkę jak dzikie, dzisiejsza puszka też była niczego sobie...Borys już nawet dziś zaglądał nam w talerze.
maluchy wystawiają głowy z sypialni...jak ktoś idzie to główki się chowają...i jak fajnie się spi wsród wielkiego tygrysa takim małym kotkom...
Wczorajsza zabawa była pod tytułem:Borys odgryza tylną nogę tygrysowi a Bemol odgryza tylną nogę Borysowi.
Śmiechu z nimi co niemiara.
Ale głaskac z mruczeniem daje sie tylko Borysek..i usilnie mi przeszkadza w pisaniu.
Matahari...trzymaj sie razem z Elfikiem

lekarstwo już jedzie...byle do weekendu.