U nas wszystko dobrze, Mia głównie śpi i je. Już ma dość czyszczenia uszu, ale znosi to dzielnie. Dzisiaj w nagrodę dostała puszkę Leonardo i zjadła dosyć dużo. Troszeczkę zostało na talerzyku i gdy za jakiś czas wróciła i powąchała to co jeszcze przed chwilą jadła z takim apetytem, "zakopała" dokładnie chyba z pięć razy.
Ale za chwilę był świeży gotowany kurczak - i to jest to
Kicia coś ostatnio w ogóle się sama nie bawi. Czeka, aż będziemy latać z kulką na sznurku. Wtedy ona też lata
Mia jest teraz trochę nakręcona. Jakiś czas temu puściłam jej laserowe światełko i kot po prostu zwariował. Gonił z rozdziawioną paszczą, a jak skończyłam zabawę (żeby złapała oddech), to do tej pory chodzi i szuka, pomiaukuje... W sumie jest to bardzo wygodne - człowiek siedzi wygodnie, a kocisko lata.
Czytałam gdzieś, że koty latają za czymś takim, ale dopiero dziś na własne oczy zobaczyłam.
No. A dzisiaj, po całym wczorajszym dniu przespanym, gdzieś od 4 rano coś po mnie skakało. I jak się okazuje - tylko po mnie. TŻta nie rusza

. Chyba wie, kto jest głównym karmicielem.