byłam dzisiaj z rodzicami na imprezie jako kierowca i nie było tam zasięgu.
Koty wszystkie są.
Rano dzwoniłam do wetki, wszystkie jadły, Kajtek i Bajtek się bawiły, same jedzą i piją, obrzęk na oku Bajtka praktycznie cały zniknął.
Kurki same chodzą do kuwety, próbują same jeść kaszki manne. Kupy w porzadku, tylko u Meli było troszkę rozwodnienia na końcu. Żadne nie wymiotuje ani się nie zbiera na wymioty, żadne nie jest osowiałe, wszytskie biegają.
Ofelka jest pierwszy dzień po szczepieniu.Zjadła wszytsko z miseczki i chrupki i kurczaka, kupa normalna, sika normalnie.
Najgorzej dzisiaj z Mami
Mimo wypełnionego pęcherza nie sikała ani nie kuwetkowała od wczoraj. Zrobił się jej jeszcze większy brzuch niż miała. Jest lekko apatyczna i zjadła mniej niż zwykle.
Moi weci mówią że po objawach i badaniach krwi na 99,9 % są pewni że to p.
Zależy im na tych moich kotach. Wetki popłakały się przy pobieraniu krwi od Rozumków, bo one cały czas mruczą a wetki mają swiadomość jak bardzo są chore.
Pytałam już w kilku lecznicach, nie mają testów.
Część wetów z lecznicy jest na jakimś sympozjum w Wrocławiu, kontaktują się z lekarzami z laboratorium z uczelni. Niestety teraz jest weekend i mało można załatwić.
Oni wiedzą że ja chcę mieć potwierdzenie że to p. albo inne świństwo. Maszy i Ufi to mi już nie zwróci, ale może pomoże innym kotom.
Moje koty dostają wetastyminę i betaglukan.
Kota7 jesteś niesamowita, o 6 rano biegła po termos żeby przesyłka bezpiecznie dojechała. Bardzo Ci dziękuje.
Rysiu, jeszcze raz dziękuje za parwogloulinę.
Wszystkim dziękuje za ciepłe słowa, pw, telefony, za to jesteście ze mną. Że pamiętacie o Maszce, o Ufi
za kciuki za resztę kociaków
za aukcje
Powiem szczerze, jest fatalnie... dopóki jeszcze jestem w ruchu, mam dużo załatwień, to jakoś jest. Ale kiedy tylko dochodzi do mnie świadomosć tego co się stało...
Koszmarem jest sprzątanie pokoju gdzie mieszkaly Ufi i Maszka. Zabawki, dźwięk ulubionej piłeczki, koszyk w którym Masza lubiała spać brzusiem do góry... i łapię się na tym, że gdzieś podswiadomie cały czas myślę że jak jeszcze dokąłdniej wszędzie posprzatam, to one wrócą. że tylko się schowały. że muszę się starać i one znów wyskoczą pobrykać.
Kiedy przychodzi chwila opamiętania zaczyna się koszmar.
Ja nadal nie wierzę w to co się stało...