» Pt lis 29, 2013 17:20
Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej a inne choroby dziąs
Noc minęła spokojnie.Kotka zasnęła przy mnie,ale w nocy wędrowała i zmieniała miejsca. Nad ranem przyszła do mnie i położyła mi się na szyi -trochę mnie to dusiło ale dzielnie wytrzymywałam. Z rana już była trzeźwa i się nie zataczała, wymioty ustały,ale zjeść ani pic ni w ząb nie chciała. Jak zaczęłam jej w strzykawce podawać to w końcu zaczęła już się chować przede mną .Poszłyśmy do lecznicy-dostała kroplówkę, przeciwbólowy,antybiotyk i wit.C- Taki sam zestaw dostałam do domu na dwa dni. Co do smarowania dziąseł -to dla mnie jest to niewykonalne i czuje,ze ten żel nie tani wcale pójdzie na zmarnowanie.Powiedziałam wetce żeby ona to zrobiła-ale niestety jej się tez to nie udało. Nie wiem jak to będzie się goiło jak nie będę odkażać. Ale musi tak być, bo nie da się dotknąć do pychola.Zeby to moje kocisko jeszcze lubiło pic to może jakiś rumianek by wypiło,ale ona jest niepijąca, nie je suchego i wystarcza jej mokra karma od dłuższego czasu. Czasami mleka pochlipie, zupy,ale wody nie rusza. Dostała w lecznicy jeszcze malutka dawkę relanium-niby miało to zadziałać na apetyt. I po południu kocica zjadła trochę krupniku,śmietanki i troche musu z kurczaka. Odetchnęłam,ze wzięła cokolwiek do pychola. Jak nie będzie jadła i piła mam przychodzić na kroplówki a w poniedziałek na kontrolę i będą tez wyniki biochemii. Dopiero dzisiaj odwiedziłam się,ze moja kotka ma usunięte wszystkie zęby-zostały tylko trzy kły. Bidula...podobno jeden górny kieł był w opłakanym stanie, no cóż lepiej że teraz to zrobiła wetka, niż za jakiś czas miałabym znowu narażać ją na takie mordęgi. Dziasła podobno były w opłakanym stanie.Ciesze się ze chociaż trochę pochlipała jedzenia, jest nadzieja. Wetka nie mogła jej nawet dobrze zajrzeć do paszczy,ale to co jej się udało zobaczyć, to podobno nie wygląda źle,bo już nie jest bordowe a różowe. Oby tak dalej. Nie widziałam jeszcze żeby kot tak się bronił u weta przed dotykiem pychola, ale też jeszcze żadnemu kotu nie wyrwałam zebów -wiec taki obraz mojego kota był dla mnie szokiem i novum-jak dziki kot -parskanie, fukanie -no nie sposób było do niej się dobrać. Teraz dałam jej spokój.Śpi sobie grzecznie na szafie w swoim bezpiecznym miejscu. Oby się goiło...oby cierpienie nie poszło na marne.
